Wskoczylismy na właściwe tory podróżowania, czyli pobudka po 6 rano... Dodatkowo jeszcze trzyma nas różnica czasu z Europy i budzimy się rano sami, a chciałoby się jednak poleżeć dłużej w łóżku. Ja wieczorem za to jestem nie żywa, jakby ktoś odcinał mi prąd i jak dotąd jest tak codziennie. Trochę to dziwne uczucie mieć świadomość że my wstajemy, a Wy prawie kończycie pracę.
Z lekkim żalem opuszczalam Antigue: przytulny hotel, małe miasteczko i wulkany których nie udało nam się zobaczyć.
Wyjechalismy do Panajachel, przez miejscowych zwane Pana. Droga zleciała szybko (3h) i bez problemów, w towarzystwie innych turystów. Tym razem wybralismy busa turystycznego, bo lokalny jedzie dużo dłużej i trzeba się przesiadac, a było nam szkoda czasu. Nie zmienia to faktu, ze jazda po górskiej autostradzie to jak zwykle jazda bez trzymanki... Wyprzedzanie na trzeciego, heblowanie ( hamulec i gaz, hamulec i gaz, gazzzzz), wymuszanie pierwszeństwa... Ja już podczas drogi nie patrzę przed siebie, wolę w bok albo w książkę, nie na moje nerwy to wszystko.
Pana to miejscowość nad jeziorem Atitlan, otoczona przez 3 wulkany. Naprawdę urocze miejsce, tylko otoczenie jest do końca niewidoczne, bo chmury zasłaniają wierzchołki wulkanów. Taki nasz los na razie.... Wokół sami święci - San Lukas, San Markos, San Juan to miejscowosci wokół jeziora. Nigdzie nie płynelismy, bo jutro ruszamy dalej a jeszcze na dodatek słońca mało. Wulkany okoliczne co jakiś czas robią psikusa, dosłownie i w przenośni, bo przyczyniają się do zmiany poziomu wody w jeziorze, ostatnio było plus 7 metrów. Całe nabrzeże zostało zatopione, widoczne budki ratownicze na plaży są zatopione po dach. Po badaniu organoleptycznym stwierdzilismy że woda nawet ciepła, ale nie mieliśmy ciśnienia na kąpiel.
Cały czas jesteśmy pod wrażeniem Gwatemali i ludzi tu mieszkających. Naprawdę wszyscy są mili, nie nachalni, wręcz życzliwi. Na ulicach nie brakuje też kobiet i mężczyzn w kolorowych strojach ludowych.
Generalnie Gwatemala jest kolorowa, cała tonie w zieleni i kwiatach. Ja rozpoczełam pożeranie papai. Uwielbiam ten owoc (Adrian nie bardzo, bo cos mu tam śmierdzi) i jeśli tylko mogę to zajadam się, po uszy. Owoce tutaj z wyglądu nie są idealne, jak nasze euro banany czy jabłka pod linijkę i bez skazy, ale są idealne w smaku. Banan pachnie i smakuje jak banan, choć może czasami z wyglądu nie przypomina tych które znamy ze sklepów, papaja rozpływa się w ustach, ananasy zachwycają smakiem, a pomarańcze.... Długo bym tak jeszcze mogła pisać na temat owoców.
Nie ma co pisać, tylko trzeba zjeść....papaję....
Jemy w jak najbardziej lokalnych knajpkach, czasami nawet na murku, na ulicy. Najważniejsze aby był ruch, aby było widać że ludzie kupują i jedzą. I tam naprawdę jest smaczne jedzenie, wszystko robione od ręki, na poczekaniu, zawsze z szerokim uśmiechem właściciela. Dziś jedlismy obiad na ulicy, siedząc właśnie na jakimś murku. Nigdzie się nie spieszylismy, patrzelismy tylko jak wokół nas toczy się życie, czym bawią się dzieci, ile lodów sprzedał obok starszy pan.. Takie tu nasze życie w innym wymiarze, tu i teraz i tylko to się liczy.
W przewodnikach Pana to miejscowość bardzo turystyczna, pewnie tak jest ale w szczycie sezonu. Na dzień dzisiejszy to turystów jest bardzo mało. Knajpy puste, hotele też. W naszym hotelu śpi jeszcze jeden starszy pan i my.... Pomimo to nikt z miejscowych nie zabija się aby wyciągnąć od nas kasę, jasne że pytają czy chcemy gdzieś płynąc, czy tez kupić pamiątkę, ale jak grzecznie odmawiamy to nie meczą nas więcej. A to bardzo nam się podoba.
Znowu leje, prawdziwa tropikalna ulewa. Siedzimy na tarasie przed naszym pokojem, zapatrzeni w czarodziejski ogród który stworzyli właściciele na patio. W ciągu dnia widzieliśmy kolibry i inne ptaki, które urzedowaly w zieleni, pod naszymi oknami. Luza mamy, spokój, nawet na deszcz się nie obrażamy, bo po co i dlaczego. Planujemy dalszą podroż, co wcale nie jest łatwe ani proste, bo mamy troszkę inne priorytety, ale na szczęście istnieją kompromisy. No i troszkę odkażamy się..
Info dnia:
-nocleg villa lupita (czysto, wifi, piękny ogród, centrum miasta) 90q pokój bez łazienki, polecamy
-papaja,cała i duża -15q
-obiad na ulicy- 12q/os