Geoblog.pl    przedsiebie    Podróże    Ameryka Środkowa i Gibraltar, 2014    czikenbus
Zwiń mapę
2014
24
paź

czikenbus

 
Gwatemala
Gwatemala, Quetzaltenango
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11915 km
 
Znowu wstalismy jak szaleńcy po 6 rano. Fakt, że chodzimy spać z kurami, a może nawet z kurczakami, po 20... Dziś jeszcze na dodatek wszystkie ptaki wokół rozśpiewaly się na dzień dobry, więc mieliśmy z rana super koncert ( była kiedyś chyba bajka o ptasim radio). To że wstajemy tak wcześnie powoduje że koło południa wydaje nam się że bardzo dużo już zrobiliśmy, widzieliśmy i na pewno zjedliśmy.
Dziś do południa czekaliśmy na autobus do Quetzaltenango. W przewodniku było napisane że od 5:30 jeżdżą co godzinę, w rzeczywistości okazało się że jest jeden autobus rano i następny o 13. Nie chcieliśmy tym razem jechać busikiem bo różnica w cenie duża, a dziś nam się specjalnie nie spieszy do dużego miasta. Jak turyści, poszliśmy znowu na spacer nad jezioro, potem kawa, jakieś bułeczki po drodze. Przyjemnie się ponudziliśmy, bez spieszenia i ciśnienia. Takie dni też są nam potrzebne.
Właściciele hotelu w którym spaliśmy mają dwa duże psy. Generalnie posiadanie psów jest tu bardzo popularne, dominują duże rasy. Pies który ma dom jest zadbany i szczęśliwy. Niestety, jest bardzo dużo bezpanskich psów, które biegają watachami po ulicach z nadzieją na zdobycie czegoś do zjedzenia. Jak to Adrian mówi, ja wysyłam feromony "wielbicielki zwierząt" i co chwilę jakiś piesek za nami chodzi. Czasami aż mnie boli jak patrzę na te zwierzęta. Ludzie nie robią im krzywdy, ale specjalnie też nie użalają się nad ich losem.
Do Quetzaltenango jechalismy lokalnym autobusem, tzw. "chickenbusem". To typowe autobusy dla tego kraju, a pochodzą z USA i są to byłe autobusy szkolne. Jazda takim autobusem długo pozostanie w pamięci. Siedzenia są wygodne, autobusy czyste, ale strasznie hałasują. Na początku drażnił mnie ten hałas, ale później było mi już wszystko jedno, człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego. W skład załogi wchodzi kierowca i pomagier, który jest jednocześnie bileterem, bagażowym, naganiaczem i nie wiem kim jeszcze. Kierowca, jak wszyscy kierowcy w tym kraju szalał na drodze, czyli wg standardów wymijał nie zawsze tam gdzie powinien, z prędkością nie zawsze taką jaka powinna być. Na dłuższych przystankach przez autobus przewijała się procesja osób , które chciały coś sprzedać pasażerom. Zakupić miedzy innymi można było: ciepłe tortile z fasolą, cukierki na sztuki, owoce kandyzowane, wafelki, krojone świeże owoce.... Co jak co, ale pasażer w takim autobusie na pewno z głodu nie umrze. Pasażerowie natomiast to bardzo życzliwi ludzie, bardzo chcętnie ścieśniają się na siedzeniach, aby kolejne wsiadajace osoby nie stały. Tylko do nas nikt nie chciał się dosiąść i ścieśnić, ciekawe dlaczego....:)
Po ponad dwóch godzinach dojechalismy do Quetzaltenango na dworzec Minerwa. Zawsze lekko stresują nas takie miejsca, wiec czym prędzej staramy się ewakuować z nich. To raj dla kieszonkowcow i oszustów. Przeszliśmy przez duży lokalny rynek (można tam kupić chyba wszystko), aby złapać busa do centrum miasta. Dojechaliśmy upchani jak sardynki do centrum miasta i znaleźliśmy hotel, który nas interesował. Jejku, jesteśmy jedynymi gośćmi, którzy tu śpią. To chyba nie jest szczyt sezonu jeszcze, ha ha.... Nawet na ulicach spotykamy rzadko turystów.
Czasy się zmieniają.... Kiedyś nocleg mieliśmy z przewodnika, dziś szukamy na bookingu. Kiedyś patrzelismy w niebo i wymyslalismy jaka będzie pogoda, dziś sprawdzamy na internecie. Chociaż swoja drogą norweska prognoza pogody m.yr.no bardziej sprawdza się w Europie niż tutaj.
Często ktos zadaje nam pytanie, skąd wiemy co zobaczyć w danym kraju. Tak naprawdę to zawsze chcemy zobaczyć więcej niż możemy, bo apetyt na podróżowanie ciągle mamy wielki i niezaspokojony. Czasami pretekstem do wyjazdu w dane miejsce jest zdjęcie które gdzieś, kiedyś zobaczyłam, albo nazwa którą uslyszałam i wydała mi się tak egzotyczna, że postanowiłam tam pojechać. Czasami powód jest kompletnie irracjonalny i nie wytłumaczalny, po prostu natrętnie siedzi w głowie i czeka. Nawet z przewodnika trudno wybrać to, co jest warte zobaczenia. Nauczylismy się juz, ze wodospady zawsze są przereklamowane i jak czytamy że trzeba to zobaczyć to nawet nam powieka nie drgnie, aby zabrać się za to. Wpisy z internetu też mają różne znaczenie. Wszystko zależy od dorobku osoby która opisuje, od wrażliwości. Ludzie potrafią zachwycać się kompletnie różnymi rzeczami, a co innego dla każdego jest ważne. W tym całym potoku informacji, ba oceanie wiadomości, musimy się jakoś odnaleźć. Różnie nam, mi to wychodzi. Czasami wybór okaże się słuszny, czasami nie, na dodatek duży wpływ na odbiór rzeczywistości ma pogoda, otaczający nas ludzie, nasze samopoczucie, wyobrażenia które nosimy w głowie. Nie wiem czy coraz trudniej mnie czymś zachwycic, bo dużo juz widziałam, ale ciągle mam w sobie ciekawość i radość małego dziecka i są one szczególnie widoczne podczas podróżowania. Mam w głowie, w sercu wspomnienia, które mnie oszołomiły na długo, które dosłownie zaparły dech w piersiach. Jednak cała podróż nie może opierać się przecież na takich emocjach, bo mogłoby to doprowadzić do zawału. To taka wisienka na torcie. Najważniejsze jest to, że w podróżowaniu czerpiemy radość z małych rzeczy i że potrafimy wciąż je zauważać. A wisienka? Na pewno się znajdzie....

Info dnia:
- nocleg San Diego, 115 q za nas
-chicken bus Pana-Xela 25q/os
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (7)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2014-10-25 06:27
W życiu jest wielką sztuką cieszyć się z drobiazgów, jakże cenne ,że posiadacie w sobie to COŚ !
 
Ola-fasola
Ola-fasola - 2014-10-27 22:03
od jutra wstaje o 6.30,Wy mozecie to ja tez dam rade :) Aniu zazdroszcze Wam jak zawsze :)
 
Kalina
Kalina - 2014-10-30 20:21
Ola - Fasola - nie wstawaj !!! Wstaniesz i co za oknem...buro,zimno.po kij taki długi dzień. Oooo Schmidy to wstają i juz są pod palmą,plaża ewentualnie śniadanie w kanjpie :)))) Pozdrawiam Cię serdecznie
 
przedsiebie
przedsiebie - 2014-10-30 23:23
Ha ha... nie pisz tak Oli bo prace rzuci, hipisem zostanie. ... a nasze plażowanie zaraz sie kończy i tyle.... po palmach tylko fotki zostaną. ..
 
przedsiebie
przedsiebie - 2014-10-30 23:23
Ha ha... nie pisz tak Oli bo prace rzuci, hipisem zostanie. ... a nasze plażowanie zaraz sie kończy i tyle.... po palmach tylko fotki zostaną. ..
 
migot
migot - 2014-11-14 11:32
Co do wodospadów to się nie zgodze, jak zobaczycie kiedyś Iguacu to zmienicie zdanie ;)

Bardzo fajnie się czyta Waszego bloga (nadrabiam zaległości), i coraz bardziej rozpala u mnie tę natretną mysl o Ameryce Środkowej, która już od jakiegoś czasu siedzi mi z tył głowy... :) Pozdrawiam!
 
przedsiebie
przedsiebie - 2014-11-14 18:21
Migot, Iguacu to wiadomo, Niagara i kilka takich naj... chodzi nam o naciagane atrakcje turystyczne i podawanie wodospadów do zwiedzania trochę na siłę.
A Ameryka srodkowa jest superrrrr!!!
 
 
przedsiebie

Ania i Adrian
zwiedzili 39% świata (78 państw)
Zasoby: 636 wpisów636 1292 komentarze1292 4444 zdjęcia4444 14 plików multimedialnych14
 
Nasze podróżewięcej
02.11.2019 - 15.12.2019
 
 
11.12.2018 - 30.01.2019
 
 
31.10.2017 - 15.12.2017