Geoblog.pl    przedsiebie    Podróże    Ekwador, Peru, Boliwia, Chile 2008    Nad pustynia
Zwiń mapę
2008
02
lis

Nad pustynia

 
Peru
Peru, Nazca
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13188 km
 
Dzis zaczne od paru slow o pisaniu bloga i dostepie do netu, bo wczoraj nie zapisala mi sie jedna strona, ktora wklepalam, dol jak cholera... a wiec...generalnie w duzych miastach sa kafejki internetowe, ale szybkosc netu jest czesto tak marna, ze z 5 min otwiera sie nam sam geoblog, a dwa zdjecia laduja ponad 15 min:(. Klawiatury czesto nie maja literek (jak dzis), myszka nie dziala wcale, albo troche tylko dziala. A my srednio potrzebujemy godzine na 2 kompy, ja wklepuje, Adrian laduje zdjecia, poprawia literowki. Zgrany z nas zespol, tez w tym temacie. Prosimy wiec o cierpliwosc i wyrozumialosc w temacie pojawiania sie na blogu i zamieszczania zdjec. Jedno jest pewne, my tez mamy radoche z dzielenia sie z Wami naszymi przezyciami, a Wy jestescie jeszcze dodatkowo dla nas motywacja do konsekwencji w tym temacie:)
Generalnie w ciagu dnia, w autobusie, na kolanie, przy obiedzie pisze sobie notatki w zeszycie, a wieczorem jak juz nie ma co robic, przepisuje to w kafejce. Czasami oczy sie zamykaja, ale to nie istotne, juz w szkole mowili ze zaleglosci nie wychodza na dobre:)
Rano szybko pozegnalismy nas dosc malo sympatyczny pokoj, bo bez okna, halasliwy i z zabitym karaluchem na suficie... Taxi pojechalismy na lotnisko, ale jak to zwykle bywa, chciano na nas zarobic. Plan byl taki, ze kupujemy bilet na samym lotnisku, tymczasm taksiarz wysadzil nas przy biurze turystycznym przy lotnisku, zatrabil do goscia i odjechal. A my kurna z duzymi plecakami, dziekujemy za bileciki i z kapcia naokolo lotniska w tym upale. Nie damy sie robic w bambuko, Oj Adrian sie nabluzgal, naprzeklinal i dobrze, wrzodow nie bedzie mial:) Cholera, mnie tez denerwuje takie zachowanie, aby tylko nas wykrecic. Cholera obeszlismy to lotnisko, juz smiejac sie z tej calej sytuacji, to na dodatek jeszcze w drzwiach chcieli abysmy skorzystali z posrednictwa cwaniakow, ale SAMI kupilismy bilety, o 20$ w sumie taniej (100$ za nasza dwojke). I powiem tak: Kamila, dzieki ze nas przekonalas, bo bylo warto. I pisze to, apelujac do wszystkich ktorzy beda sie nad tym zastanawiac. 50$ za osobe, za ponad 30 min lotu, bardzo uczciwe pokazywanie rysunkow pasazerom i z lewej i z prawej strony to na prawde dobra cena!
Wrazenia niesamowite, troche rzucalo awionetka, ale pilot byl bardzo doswiadczony i panowal nad wszystkim. Linie z Nazca nie wiadomo kiedy powstaly i po co, odsylamy do Danikena, ktory glosi jedna z teorii o kosmitach. Niektore rysunki maja ponad 100 m i szacuneczek dla tych, co na tej pustyni mieli sile je wykonac:) bo goraco jak cholera (my ukrylismy sie w poludnie w kafejce i piszemy na necie).
Dwa slowa o restauracjach... Szumna nazwa miejsc gdzie jemy, bo z wygladu to generalnie niezle norki. Dzis na obiedzie nad nami latalo stado much, stoliki i krzesla z roznych epok, okna nie byly chyba myte... nigdy. W kacie byl oltarzyk, a na nim 5 kartonow od whisky, figurka Matki Boskiej, figurka Jezusa, zdjecie jakiegos rockmana, klejna figurka swietej rodziny, 2 swieczki i 3 podstawki, cukiernica... Ale klimacik, bezcenne... W suficie zarowki bez kloszy, telewizor gra na caly regulator, co chwile przyklejam sie do polamionego stolu. I najlepsze z tego wszystkiego jest to, że nam to wcale nie przeszkadza. To wliczone jest w obcowanie, przebywanie ze zwyklymi ludzmi, w ich prawdziwym swiecie. Jestem jak kameleon, przystosowuje sie i nie narzekam. Gorzej, ja lubie to:)
Kupilismy dzis bilety do Cuzco, bedziemy jechac cala noc, a jutro po przekroczeniu gor znowu obudzimy sie w innym swiecie. Tak to juz jest w tym naszym podrozowaniu, nie ma czasu na sentymenty, bo za chwile znowu widzimy cos niesamowitego, co zachwyca. A swiat wokol nas sie zmienia, tropiki, upalnie, po dwunastu godzinach chlodno, gory, potem znowu cieplo itd. itd.
Z innej beczki, to zapijamy sie tu sokami. W Andach pewnie bedzie mniej mozliwosci;) Z poligonu smakowego: jedlismy dzis tzw. duza fasole (nazwy peruwianskiej nie znamy). W duzych strakach sa pestki ukryte w gabczastej powloce. Gabka jest slodka i smaczna, pestek sie nie je. I tak codziennie nabieramy nowych doswiadczen, jak nie dac sie naciagnac i co warto jeszcze zjesc;))
an
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (12)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (6)
DODAJ KOMENTARZ
Marcin
Marcin - 2008-11-02 22:59
Stary - jestem pod ogromnym wrazeniem, ze tam jesteście. Respect! Kilka dni temu z córką podglądaliśmy na googlearth to, co dzisiaj fotografowaliście. Niesamowite :-0. Pozdrawiam z jesiennej Wawy.
 
whygood
whygood - 2008-11-03 09:34
Poranna kawa wypita przy czytaniu Waszej lektury z podróży… milo! aż chce się pracować :) pozdrowienia
 
AW
AW  - 2008-11-03 13:11
wszystkiego naj... dobre miejsca na świętowanie. proponuję lokalny odpowiednik Dom Perignion.
Zazdroszę Wam!
my tu w "realnym" świecie podchodzimy do zadania dystr. na 4Q
;-(!!!
 
Darek P.
Darek P. - 2008-11-03 19:38
Tak jak patrze na tych gosci na laweczce to sobie mysle, ze moze emerytura tam to nie taki zly pomysl....a niewiele juz zostalo :)
 
Jacek
Jacek - 2008-11-03 20:45
dzieki za ciezarowki:) fajnie ciocia wyszlas w tym samolocie:) mam nadzieje, ze nie prowadzilas :P. a czemu wujka nie ma na zadnym ostatnim zdjeciu, gdzie go zgubilas, ciociu?[ha, ha] :). ale ta mina w awionetce to zabojcza:P.

pozdrawiamy
 
Pinka i Cinek
Pinka i Cinek - 2008-11-03 23:56
Juz z wami (:
 
 
przedsiebie

Ania i Adrian
zwiedzili 39% świata (78 państw)
Zasoby: 636 wpisów636 1292 komentarze1292 4444 zdjęcia4444 14 plików multimedialnych14
 
Nasze podróżewięcej
02.11.2019 - 15.12.2019
 
 
11.12.2018 - 30.01.2019
 
 
31.10.2017 - 15.12.2017