Geoblog.pl    przedsiebie    Podróże    Kambodża, Laos, Tajlandia 2006    Nicnerobienie cudowne
Zwiń mapę
2006
03
lip

Nicnerobienie cudowne

 
Tajlandia
Tajlandia, Ko Samui
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12457 km
 
W nocy mieliśmy dwa alarmy, jakby coś nam (bardziej Adziowi) szeleściło w pokoju, ale po zapaleniu światła, oprócz jaszczurki, innych gości nie spotkaliśmy.

Tak jak sobie obiecaliśmy dziś był dzień totalnego lenistwa. „Nicnierobienie” do bólu i tylko plaża i relaks.
Zalegliśmy na plaży Maanam, pięć minut drogi od naszej chatki, przy naszym ulubionym barze. Troche popływaliśmy, ja tradycyjnie zbierałam muszelki, Adrian czytał książkę. Przed największym upałem schowaliśmy się do baru. Zajadaliśmy się pysznym jedzeniem, dwie godziny graliśmy w kości i patrzylismy przed siebie, na morze. Widać było jak nad sąsiednią wyspą przechodziła burza, przyglądaliśmy się jak rybacy łowią przy pomocy sieci… Cudowna nasza plaża, jeszcze bez tych wielkich hoteli (wg przewodnika plaża niby nie jest ładna, bo nie ma wystarczająco białego piasku). Dla nas to dobrze, nie zadepcza nas bladzi…

W drodze do chatki idziemy jeszcze na spacerek, koło 17-tej dobijamy. Ja ide na masaż, a Adrian idzie sprawdzić ceny wycieczki do Parku Narodowego Angthong, połączonej z nurkowaniem z rurką.
Troche jesteśmy rozczarowani dotychczasowym nurkowaniem, bo znajdujemy się w miejscu gdzie plaże są ubogie w podwodne widoki, a na dodatek jeszcze nie ma słońca i nic nie widać.
Postanowiliśmy zostać tu aż do środy, po prostu chcemy odpocząć. Tajlandia nie zając, nie ucieknie.

Bardzo lubimy dostawać sms-y z Polski od naszych przyjaciół. Co wieczór powstrzymujemy się, żeby ich nie zanudzać, a z drugiej strony patrzymy co chwile na telefony czy coś do nas nie przyszło. Niestety z przykrością muszę stwierdzić że jest pewna grupa dyletantów, co nie odpisuje i dostaną reprymendę po naszym powrocie. A tak w ogóle to tęsknimy za Wami…

Dziś na plaży zdarzył się jeszcze wypadek, wbiło mi się w piętę szkło jak spacerowałam. Przeprowadziliśmy operację na otwartej stopie - straszne uczucie. Asystowała nam nawet pani od pamiątek, poratowała nas nożyczkami, którymi próbowaliśmy wyciąć część mojej pięty i szpilkę do dłubania w ranie. Momentami było mi słabo. I tak wolałam sama grzebać, mam nadzieję że wszystko usunęłam i mam jeszcze nadzieję, że działa szczepionka na tężec z tej ziemi.

Na plaży zakupiliśmy od sprzedawców dwie opaski na ręce, nawet Adziu się dał namówic, choc wg jego kanonów to ozdoba pedalska… Śpisz człowieku na plaży, relaks, a tu podchodzi perwszy, piąty, trzynasty sprzedawca i proponuje zakup pamiątki. Biedaki chodzą tak cały dzień w słońcu i sprzedają co mogą, począwszy od jedzenia, przez słonie z drewna, po narzuty na kanapę. Współczuję im, że maja tak niewdzięczną pracę, bo oni aby sprzedać muszą być mili dla wszystkich, a biali zmęczeni ilością handlarzy nie zawsze są mili. Staramy się z Adrianem zawsze odmawiać z uśmiechem, z szacunkiem, choć często bywa to trudne.
Mamy nadzieję że nasze wyeksponowane bransoletki na rękach zniechęcą sprzedawców rzemyków do dalszego zaczepiania nas…
Choć i tak nasza plaża jest bardzo spokojna, w porównaniu do Chaweng oczywiście, jest tu o wiele mniej turystów i sprzedających, a ceny niższe.

Dziś była też mała sesja foto dla potomnych. Często jest tak, że w fajnym miejscu mówimy że trzeba zrobić zdjęcia, odkładamy to na później, a potem się nie wyrabiamy itd. Dziś foty były, choć nadal woda nie jest tak błękitna jak powinna…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
przedsiebie

Ania i Adrian
zwiedzili 39% świata (78 państw)
Zasoby: 636 wpisów636 1292 komentarze1292 4444 zdjęcia4444 14 plików multimedialnych14
 
Nasze podróżewięcej
02.11.2019 - 15.12.2019
 
 
11.12.2018 - 30.01.2019
 
 
31.10.2017 - 15.12.2017