Gdybym pisała pamiętnik, znalazłaby się tu opowieść o próbie przyjaźni. Na szczęście przyjaźń trwa nadal, przetrwała próbę, a ja jestem mądrzejsza… Wiem, że ludzi lubimy nie tylko za coś, ale również pomimo…I nikt, ani nic nie jest w życiu idealne.
Byłaby też historia o przełamywaniu własnych słabości. Dziś wiem, że odległość nie ma dla mnie znaczenia, jeśli na kimś, na czymś mi zależy…
Mogłabym powiedzieć o samotności, podczas drogi, podczas przeżywania, bo faceci nie lubią okazywać zbyt wiele a babki choć bywają twarde to jednak czują i mówią więcej, ale każdy przeżywa sam, choćby było się nie wiem jak zgranym duetem.
Znalazłaby się opowieść o kraju po wojnie, w środku Europy i bohaterach! (dla mnie), czyli ludziach, którzy przeżyli wojnę i próbują żyć, normalnie, nadal… Opisałabym ich historie, opowieści o tym, jak bardzo chcieli przeżyć … O miłości, przyjaźni, nienawiści - o uczuciach, których rozmiaru nie potrafimy sobie wyobrazić. O miastach, w których architektura nadal krzyczy po wojnie, o lasach, do których nie ma wstępu, z powodu min, o wzgórzach pokrytych grobami…
Mogłabym napisać o górach Durmitor, które nas zachwyciły, bo były takie wielkie, niedostępne i zafundowały nam zimę w środku wiosny…
Poleciłabym zakup śliwowicy u jakiegoś Gospodarza, a nie w sklepie. Duża różnica w cenie i w smaku. Prawdziwa wiejska śliwowica, to jest to… Adrian zatroszczył się o mały zapas, dzięki temu wciąż jeszcze możemy cieszyć się ciepłem w przełyku;)
Pewnie rozpisywałabym się o pięknie Bośni i Czarnogóry, o zachwycającej przyrodzie. O dostępności tych krajów dzięki cenom i o tym, że przy odrobinie wrażliwości możemy zrozumieć, docenić… to, że jesteśmy szczęściarzami, ponieważ nie musieliśmy żyć podczas wojny…
Nie napisałam pamiętnika, ale może kiedyś, jeszcze coś napiszę. Wszystko mam w głowie, a to już połowa sukcesu...