Zmęczeni zimą, mrozem, odśnieżaniem, prozą życia... zdecydowaliśmy podładować akumulatory przed kolejnymi obowiązkami. Okazało się, że Adrian ma nagle jakiś urlop. Pani Ania z zaprzyjaźnionej agencji ( Agencja Turystyczna "Dedal" w Szczecinie - polecamy! )znalazła nam nieprzyzwoicie tanie bilety i padło... na Cypr, a chodziło nam aby było: tanio, słonecznie, na luzie, bez stresów...
Trochę czułam się jak nie z tej bajki, bo jak się biega za gorylami, a potem za plemionami, a potem nagle jedzie się do kraju, w którym można otrzymać małą dawkę adrenaliny, to jakoś dziwnie jest... Oczywiście nasi znajomi, parskali śmiechem na wieść gdzie jedziemy i pytali się czy to już emerytura? Otóż nie, bo chodziło nam aby było: tanio, słonecznie, na luzie, bez stresów, a poza tym JESZCZE NAS TAM NIE BYŁO:)
Kupiliśmy bilety na samolot - w planach mamy objechać wyspę wypożyczonym autem, nie "zhańbić się" wizytami w muzeach, oglądaniem ruin. Jedziemy naładować akumulatory i najeść się truskawek:) tak po prostu:))