Powoli wracamy do Larnaki. Nie spieszy nam się, więc smętnie wleczemy się przez wyspę, przejeżdżamy przez kolejne wioski, granica przechodzi przez bazę wojska angielskiego (niezłą "metę" tu mają, biorąc pod uwagę klimat na Wyspach Brytyjskich:) i jesteśmy w greckiej części wyspy. Przed Larnaka zalegliśmy na plaży... a potem rajd po uliczkach miasta: promenada, lody, zakupy i... spadamy na lotnisko.
Odpoczęliśmy, złapaliśmy słońca i myślimy powoli o powrocie.