Nie ma to jak mieć katar w Katarze. Cholera mnie trafi nim dolecę do Bombaju. Lotnisko żyje z tranzytu, samoloty lądują i startują co kilka sekund, jak na dobrych lotniskach w Europie. Tłum ludzi, mieszanka kultur, z 4 stron świataJ, tylko ten sklep wolnocłowy słaby, a my musimy jakiś alkohol zakupić, aby się odkazić na miejscu. Wszystko idzie sprawnie, tylko zmęczenie powoli dokucza. Od 6 jesteśmy na nogach, tzn. siedzimy na tyłku. Nie wiem jak wytrzyma to wszystko mój kręgosłup, na razie nie myślę o tym. Przesiadamy się i lecimy dalej, przed siebie;)