Pobuda przed 6 rano, będzie dziś długi dzień… Busik do Berlina, samolot do Kataru, a tam przesiadka do Bombaju. Plany są takie przyjemne, gorzej z realizacją. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie moje przeziębienie i katar. Cholera mnie bierze, bo nic nie słyszę, albo słyszę jakieś głosy, pogłosy, stereo. Lądowania samolotu dodatkowo mnie męczą.
Zostawiamy za sobą nasz świat i przenosimy się w kompletnie inną bajkę. To jest niesamowite jak w kilka godzin można znaleźć się w kompletnie innym świecie, wymiarze, na innej planecie. Trochę trudno nie oglądać się za siebie, tym bardziej, że powiększyła nam się rodzina… kocia, przybyło kilka Przecinków, więc mamy o kim myśleć podczas drogi. Lekki stres gdzieś z tyłu głowy - ale też wielka radość - że tak nam się udaje podróżować, że znowu opuszczamy dom na kilka tygodni, że uda nam się zatrzymać lato, pooglądać inną kulturę i przeżyć jakąś przygodę.
Kilka lat nie byliśmy w Azji, którą pokochaliśmy po wizycie na Sri lance, w Kambodży, Laosie. W miarę niskie ceny, pyszne jedzenie i życzliwi ludzie. Zobaczymy, jakie będą nasze odczucia po wizycie w Indiach.