Od 5.45 rano jesteśmy na nogach. Wstaliśmy tak wcześnie, aby bez tłumów zobaczyć Tadż Machal. Powiem tak: w tych czasach bez tłumów to już się nie da być nigdzie, bo świat stał się mały, wszędzie łatwiej dotrzeć itd. itp. Nie spodziewaliśmy się tylu turystów o tak wczesnej porze. Co się dzieje w późniejszych godzinach? Wolę nie myśleć. Stanęliśmy w długiej kolejce, każdy musiał poddać się kontroli osobistej , tak szczegółowej jak na lotnisku. Jeszcze pare metrów i oczom naszym ukazał się jeden z Siedmiu Cudów Świata. Budowla faktycznie jest piękna i ma w sobie niespotykaną lekkość.
Tadż Machal zbudował jeden z władców dla swojej żony, z rozpaczy po jej śmierci. Budowa trwała 22 lata, rękoma 20 tyś. budowniczych. W murach oprawione są szlachetne kamienie. Zachwycają piękne wykończenia, misterne wzory, koronkowe ozdoby. Ręczna robota w marmurze. Nam bardzo podobało się to miejsce, a romantyczna historia powstania grobowca dodaje temu miejscu dramatyzmu. Jak na warunki indyjskie panuje tu sterylny porządek, nie można wnieść nic poza wodą, paszportem, aparatem foto. Nie wolno tu jeść. Część główną grobowca należy zwiedzać na bosaka lub w ochraniaczach „szpitalnych” na butach. Śmieszne jest to, że nawet ochraniające wojsko patroluje kompleks w ochraniaczach, w dodatku mocno czerwonych. Spotkaliśmy dwóch Polaków, z którymi wczoraj powymienialiśmy się indyjskimi doświadczeniami – też byli mocno zaskoczeni, że tyle tu Luda z rana. Ale co się dziwić jak w każdym przewodniku zachwalają wschód i zachód słońca w Tadż. Pomimo wszystko jest to dobry pomysł, bo nie jest jeszcze gorąco.
Potem pojechaliśmy do fortu. Ciekawe miejsce, ale mała część kompleksu jest udostępniona do zwiedzania. Miesza się tam kilka stylów: indyjski, islamski, mongolski, bo każdy kolejny władca zmieniał coś i dobudowywał. Dla posiadaczy biletów z Tadż jest zniżka 50r. Jeden z pracowników ochrony zwrócił nam uwagę, że nie można grać w karty (chcieliśmy tylko zabić czas, którego mamy dziś dużo do odjazdu pociągu). Chyba dla zasady, bo nie jest to świątynia ani grobowiec, a my graliśmy w ogrodzie:-(
Dziś jest bardzo gorąco, prawie 40st. w cieniu. Mamy dużo czasu, bo czekamy na wieczorny pociąg. Uciekamy jak możemy od hałasów z ulicy, dziś nie mamy na to duzej tolerancji. Uciekamy od naganiaczy, naciągaczy, bo też nie mamy duzej tolerancji…hehe
ps. Co szokuje bardziej:
a. Tadz Mahal?
b.nowe spodnie Ani?
c.nowa koszula Adriana?