Geoblog.pl    przedsiebie    Podróże    Indie, Bangladesz 2010    Manifestacja patriotyzmu
Zwiń mapę
2010
30
paź

Manifestacja patriotyzmu

 
Indie
Indie, Wāgah
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10764 km
 
Umówiliśmy się z rodakami na 7 rano. Ale nam się nie chciało wstawać... Z żalem opuszczamy Dharamsala. Miasteczko jest czyste, klimatyczne, nawet bezdomne psy są tu weselsze i bardziej zadbane, nie można rzucać śmieci na ulicę ani palić pod groźbą mandatu (można wprowadzić w Indiach porządek?, można). Połączenie z Amristarem kiepskie ( tylko autobus o 5 rano i to z dolnej Dharamsali). Kupiliśmy więc na dwie pary taxi do Amritsar. Drogo jak cholera (cała taxi 2800r), ale zyskujemy jeden dzień, więc uważamy, że warto. Pakujemy się do suzuki, rozmiarami przypominającego opla corsę i w pięć osób jedziemy jakieś 220km. Na polskie warunki to mało, na tutejsze to 7 godzin z dwoma małymi przerwami. Nasze tyłki są jak ciapati! Droga była dziurawa, zatłoczona, pełna klaksonów, korków, kręta, wyboista, chaotyczna… czyli, wszystko wg standardów indyjskich, znowu jesteśmy na szlaku.
Jak dojechaliśmy do Amritsar, kierowca bardzo chciał szybko się nas pozbyć. Wciąż powtarzał, że to już z tego miejsca jest 10 minut do Golden Temple. Kamila uparła się, że ma nam pokazać świątynię, a przez to wiózł nas kolejne 20 minut i dopiero wtedy okazało się, że jesteśmy na miejscu. Nieźle chciał nas wysterować ten „kolega”.
Znaleźliśmy hotel i załatwiliśmy taxi na granicę z Pakistanem. Szybko zjedliśmy obiadek i ruszyliśmy obejrzeć cyrk na granicy (32 km dojazd taxi za 600r). Codziennie o zachodzie słońca na granicy pakistańsko – indyjskiej, odbywa się… no właśnie co to jest? Dla mnie cyrk, ale pewnie należy użyć tu innego opisu. Odbywa się lekcja patriotyzmu, vel pokaz siły, vel obywatelskie wychowanie, vel sposób na nudę, vel …
Na granicy są wybudowane trybuny, o zachodzie słońca zbierają się Pakistańczycy po swojej stronie i Hindusi po swojej. Wszyscy zajmują miejsca na trybunach, atmosfera jest piknikowa. Żołnierze w galowych mundurach, w iście teatralnych gestach dokonują zdjęcia flagi. Zarówno w Pakistanie jak i w Indiach. Jest też wodzirej, który „zagrzewa do walki”, przewodniczy w hasłach i nawoływaniach (to samo dzieje się po stronie Pakistanu). Ludzie machają chorągiewkami, odbywa się krótki bieg z flagą dla ochotników - pod bramę i z powrotem. Brakowało tylko meksykańskiej fali… Wszyscy widzowie zagrzewają swoich żołnierzy , dodają im animuszu. Żołnierze idąc szpagatami, w podskokach dochodzą do bramy i na neutralnym pasie granicznym puszą się i naburmuszą, aby wyglądać groźniej od wroga zza granicy. Po otwarciu bramy, żołnierze dwóch armii podają sobie dłonie, oddają sobie honory, a potem znowu się puszą i dochodzi do zdjęcia flag. I znowu szpagatami, w podskokach, szybkim marszem defiladowym wracają na swoją stronę, a brama na granicy zamyka się z wielkim hukiem. Dosłownie! Miny żołnierzy, śmieszne kroki defiladowe, stroje galowe - przykrótkie spodnie, wachlarze na głowie - to wszystko razem było prześmieszne, przezabawne i komiczne. A w głowie rodzi się tylko jedno pytanie: „Oni tak na serio?”
Najbliżej granicy znajdują się trybuny dla oficjeli (którzy dziś przybyli licznie, może ze względu na sobotę?, niektórzy byli w towarzystwie małżonek). Potem są trybuny dla vipów. I my tu byliśmy. Nie mieliśmy żadnych zaproszeń, ale Adrian uznał że warto spróbować metodą z filmu „Rejs” tzn. weszliśmy „służbowo” na bezczelnego. Adrian tylko powtarzał przy kolejnej kontroli paszportów: „Rób poważną minę”. Kto nie ryzykuje, ten nie ma… I tak na wkręta zasiedliśmy na trybunach VIPowskich, biliśmy brawo jak wszyscy inni, aby przekrzyczeć Pakistańczyków. Filmowała nas nawet lokalna telewizja, jak głośno krzyczą biali turyści (ja i Olaf mieliśmy nawet małe flagi). Na trybunach siedziały rodziny, całe klasy szkolne, turyści, żołnierze, urzędnicy. Parę ładnych tysięcy Luda.
Atmosfera była piknikowa, można było kupić popcorn, ciasteczka, colę, chipsy… flagi, filmy z odprawy…. Ludzie bawili się bardzo dobrze, wszyscy byli uśmiechnięci. Nie odnieśliśmy wrażenia, aby były nawoływania do nienawiści, bardziej były to hasła patriotyczne. Nie mieści nam się w głowie, kto wymyślił tą całą imprezę, po co? I jeszcze na dodatek za darmo. Uśmiałam się do łez, był to najdziwniejszy wieczór w Indiach, ale warto było pojawić się w Wagah, na granicy. Całe trybuny były pełne, było kilka tysięcy ludzi. Dla ludzi tu mieszkających , jest to pewnie ważne wydarzenie. Dla nas, nie mieszkających w Indiach, dziwny jest sam pomysł i sposób manifestowania patriotyzmu. Wszystko zorganizowane jest z wielką pompą. Przy wyjeździe z granicy staliśmy godzinę w korku, aby w ogóle wyjechać. Patriotyczne wychowanie…. bezcenne… Korea i Chiny mogą się uczyć!
Ponizej zamieszczamy link do filmu, ale nie naszego, tak zebyscie wiedzieli o czym mowa...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (23)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Multimedia (2)
  • rozmiar: 0,00 B  |  dodano
     
  • rozmiar: 0,00 B  |  dodano
     
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
kama
kama - 2010-11-17 12:38
HINDUSTAN ZINDABAD!! niesamowite show - cyrk - masz racje ;) dla mnie niezrozumiane widowisko. GoldenTemple dlugo bedziemy wspominac, bardzo fajne miejsce.
 
 
przedsiebie

Ania i Adrian
zwiedzili 39% świata (78 państw)
Zasoby: 636 wpisów636 1292 komentarze1292 4444 zdjęcia4444 14 plików multimedialnych14
 
Nasze podróżewięcej
02.11.2019 - 15.12.2019
 
 
11.12.2018 - 30.01.2019
 
 
31.10.2017 - 15.12.2017