Wczoraj wieczorem spotkaliśmy trzech Polaków. Miło było posiedzieć i porozmawiać, spróbować lokalnego wina i whisky. Fajnie, że coraz więcej naszych rodaków podróżuje.
Po śniadaniu wybraliśmy się na spacerek przez górki i pola nad wodospad. Pogoda piękna, bo słoneczna, wokół spokój i cisza. Mijaliśmy po drodze cmentarz buddyjski i chiński. Dość duże grobowce stały w chaszczach i gruzie 100 metrów od wysypiska śmieci. Ciekawe, jaki ludzie tutaj mają stosunek do zmarłych i nagrobków? Odnieśliśmy wrażenie, że nikt nie interesuje się już tym tematem po pogrzebie.
Okolica mocno rolnicza, wokół plantacje bananów, pola ryżowe, skromne bambusowe chatki na palach. Taka prawdziwa spokojna Birma. Niestety martwi fakt, że ludzie nie myślą o tym gdzie i jakie śmieci wyrzucają. Chyba chcą bardzo dogonić Indie w temacie produkcji śmieci i zaśmiecenia swojego kraju. Plastik wala się prawie wszędzie, zaśmiecone są rzeki, pobocza, dzikie wysypiska wyrastają co kilka kroków.
Nie ma profesjonalnych map okolicy, można pożyczyć ksero szkicu z hotelu. Bez skali, ręcznie malowane, ale zawsze daje jakiś pogląd na drogę, którą trzeba przebyć. Wodospad ten na pewno nie był Niagarą, ale warto wybrać się na spacer, aby go zobaczyć. W okolicy nie ma nic spektakularnego do zobaczenia, ważna jest cisza i spokój, brak pośpiechu i przyroda.
A teraz parę cen: 1$ to 844 kiaty. Zupa na ulicy 500 kiatów, star cola 0,38 l – 300 kiatów, puszka coli, tej oryginalnej - 800-1000 kiatów, zupa w drogim hotelu – 5000 kiatów (nie jedliśmy tylko popatrzeliśmy w menu), a w dobrej restauracji zupa jest już za 1000 kiatów. Woda 1 litr - 250 – 300 kiatów, ciapati na ulicy - 150 kiatów, kawa 3 w 1 – 200 kiatów, dobre piwo Myanmar butelka 0,64 – w sklepie 1500 kiatów, w hotelu 2000 kiatów. Herbata tzw. chińska (zielona) jest za darmo prawie we wszystkich knajpach, tych lepszych i gorszych. Generalnie zjeść można za naprawdę małe pieniądze. Największy nasz wydatek to noclegi. Trudno znaleźć pokój dwuosobowy poniżej 20 $.
Od kiedy przyjechaliśmy, w domu obok, tj. w szkole odbywa się intensywna nauka, korepetycje albo jakieś inne modlitwy... Generalnie od rana do nocy dzieci grupowo śpiewają i recytują w kółko to samo (takie mamy wrażenie). Nie mamy klimy więc mamy otwarte okna, oni też nie mają klimy, więc też mają otwarte okna… Nie mamy TV ani radia, ale mamy przegląd programu nauczania, karrramba…