W podróżowaniu trzeba mieć czas na refleksje, na zastanowienie się po co jestem w danym miejscu i co chcę przeżyć. Moja ostatnia podróż do Tajlandii pozostawiła we mnie gorzki smak… choć minęło już kilka miesięcy wciąż nie umiem pozbyć się tej goryczy… Piszę ten tekst z myślą o ludziach wrażliwych, tych którzy podróżują z głową i którzy szukają przygód ale w zgodzie ze światem do którego docierają.
To była moja druga podróż do Tajlandii przy okazji wizyty w Birmie. Tym razem skupiliśmy się na północy kraju, dojechaliśmy do Chiang Mai. W okolicy tej żyje wiele słoni i tak naprawdę to one są główną atrakcją tego regionu. Każde biuro turystyczne oferuje przejażdżki na słoniach, pokazy z udziałem słoni…. Turyści przybywający do Tajlandii korzystają z nich, ale nie są świadomi że „atrakcje” te są okupione wielkim krwawym cierpieniem słoni….
Kiedyś słonie pracowały przy wycince drzew, teraz pracują w turystyce, ale wciąż są trenowane w bestialski sposób. Małe słoniątka odbiera się matce, zamyka w drewnianej klatce i bije…nie daje im się jeść ani pić… Słoń nie może się ruszyć, jest bezbronny… Głównie mężczyźni, godzinami biją zwierzę, wbijają ostre haki w najbardziej czułe miejsca w ciele zwierzęcia, w głowę, uszy, trąbe… Jest to metoda która prowadzi do złamania psychiki zwierzęcia… To Phajjan……przeżywa go tylko połowa zaledwie kilkuletnich słoniąt… Słoń ze złamaną psychiką będzie się bał człowieka, będzie mu posłuszny…. Ten bestialski sposób trenowania będzie miał miejsce tak długo, dopóki turyści będą chcieli korzystać z atrakcji z udziałem słoni, typu przejażdżki, pokazy….
W Chiang Mai znajduje się Elephant Nature Park. To ośrodek dla słoni który założyła i prowadzi Sangduen Chailert, którą wszyscy nazywają Lek, co po tajsku znaczy Mała. ENP opiekuje się chorymi słoniami, edukuje mieszkańców Tajlandii i turystów o metodach tresury zwierząt, pomaga w powrocie zwierząt do życia na wolności, leczy zwierzęta wolnożyjące w zgodzie z lokalną ludnością. Lek to kobieta z wielką charyzmą, wielkim sercem… To kobieta która naprawdę zmienia świat. To kobieta która walczy z rządem Tajlandii… mówi głośno o tym, że nie rozumie, jak symbol Tajlandii czyli słoń, kiedyś swięte zwierzę, dziś nie jest szanowane, jest traktowane w brutalny sposób i to za przyzwoleniem władzy….bo prawo nie karze ludzi którzy krzywdzą słonie.
Wszystkie słonie w ENP to słonie bardzo doświadczone przez życie, okaleczone przez ludzi. To słonie po wypadkach, połamane, niewidome, z chorobami psychicznymi… To słonie które po wielu latach ciężkej pracy, walki o życie, trafiły wreszcie w miejsce gdzie traktowane są z szacunkiem. Opiekunowie słoni nie biją zwierząt, stosują tylko nagrody. Lek udowadnia że drogą do oswojenia i trenowania słoni nie jest agresja a pozytywne wzmacnianie. Nie ma tu przejażdżek na słoniach ani pokazów. Można przebywać ze zwierzętami przez cały dzień, karmić je, brać udział w kąpieli….Jest to miejsce gdzie szanuje się zwierzęta i myśli o ich przyszłości. Pobyt jednodniowy kosztuje 2500 batów, można też skorzystać z oferty wolontariatu i przyjechać tam na dłużej, na tydzień lub dwa i pomagać przy opiece nad zwierzętami. W ENP schronienie znalazły też inne zwierzęta koty, psy, woły… wszystkie zwierzęta po przejściach… Więcej informacji nt działalności ENP znajduje siena stronach www.elephantnaturefoundation.org ; www.elephantnaturepark.org
Najgorsze jest to, że w żadnym biurze w Chiang Mai nie ma informacji o ENP, promuje się tylko przejażdżki i pokazy, a co gorsze, niektóre osrodki słoni podszywają się pod ENP i nazywają się „sierocińcami”, „ochronkami” a w rezultacie trzymają słonie na łańcuchach i trzymaja tylko zdrowe zwierzęta i na nich zarabiają pieniądze. W Chiang Mai jest istna zmowa milczenia, nikt nie poleca ENP, nawet w hotelach, pensjonatach milczą.... Mieliśmy duzy problem aby odnależć ten ośrodek, na polskich stronach internetowych znalazłam cudem jeden artykuł który wspominał o ENP, na anglojęzycznych było trochę lepiej.
Gorycz która zalała mi serce podczas tego pobytu wynika z tego, że żyłam w wielkiej nieświadomości w temacie tresury słoni, że nie czytałam nigdy w Polsce na ten temat, nie słyszałam o tym… Jestem osobą która interesuje się podróżowaniem, podróżuję od wielu lat, ale nigdy, nigdzie nie słyszałam o tym krwawym tresowaniu zwierząt. Przygnebiające jest też to że "najlepsze przewodniki" Lonley Planet, Bradt.... promują przejażdżki na słoniach i pokazy... nie piszą natomiast ani słowa o metodach tresowania zwierząt!!!!!! Tak samo trenuje się słonie w całym regionie Azji... Kambodża, Birma... tam rozwija się turystyka, tam rozpędza się właśnie biznes opierający się na atrakcjach ze słoniami...
W ENP na koniec pobytu zobaczyliśmy film na temat tresowania słoni, była to najbardziej wstrząsająca rzecz jaką widziałam w swoim życiu, łzy płynęły mi z oczu bez końca i wciąż nie mogłam wyjść z szoku…nie mogłam zrozumieć jak ci ludzie mogą być bezkarni… Przyrzekłam sobie tam, płacząc, że będę tu w Polsce krzyczeć głośno i mówić na ten temat. Chce aby każdy kto jedzie do Tajlandii miał swiadomość ile cierpienia kryje się za atrakcjami z udziałem słoni. Niech każdy zastanowi się, czy na pewno chce jechać na słoniu, ogladać pokaz malowania, grania na bębenku... i wspierać brutalny przemysł turystyczny.
Poniżej wklejam 2 linki do krótkich filmików pokazującuch tresure słoni. Proszę obejżyjcie je:
http://www.youtube.com/watch?v=YcvGGe-zpIA
http://www.youtube.com/watch?v=SVckvi_gWVo
Głęboko wierzę, że można zmieniać swiat na lepszy. Mówmy głośno o słoniach w Tajlandii, wszystkim, znajomym i nieznajomym... Nie korzystajcie z atrakcji z udziałem słoni. Nie róbcie sobie z nimi zdjęć na ulicy. Odwiedzcie Elephant Nature Park w Tajlandii lub na stronie , na FB. Nie chodzcie do cyrków gdzie występują zwierzęta, napiszcie list do Lonley Planet z prosbą o nie promowanie atrakcji z udziałem słoni…. Razem zmienimy świat na lepszy….