Rano opuściliśmy hotel i pojechaliśmy na dworzec autobusowy. Chcieliśmy zostawić tam duże plecaki i udać się nad Kanał Panamski. Na miejscu okazało się, że nie ma tam przechowalni. Zlikwidowano ją ze względu na problemy z narkotykami... ciekawe. W jednym ze sklepów udało nam się wreszcie zostawić plecaki.
Metrobus zawiózł nas na śluzę Miraflores, czyli miejsca na kanale, z którego można obserwować jak przepływają statki. Nam udało się zobaczyć wielki wycieczkowiec, który ledwo mieścił się w kanale.... Do południa przeprawiają się statki z Pacyfiku, a po południu z morza karaibskiego. Ciekawe że statki na świecie budowane są pod wymiar kanału.
W tym roku mija 100 lat od wybudowania kanału. Długość wynosi 80 km, a po drodze jest 12 śluz. Przeprawa trwa kilka godzin. Jeden statek płaci przeciętnie 50 000 $ za przepłynięcie kanałem (minimum za jachcik to 800$). Przeprawa wywarła na nas bardzo duże wrażenie.
Po dwóch godzinach wróciliśmy na dworzec, zabraliśmy plecaki i pojechaliśmy na lotnisko Tocumen, znowu Metrobusem. Też staliśmy w korkach, jak wszyscy i wszystko wokół, ale były momenty że jechaliśmy pasem dla uprzywilejowanych. Jechaliśmy 45 min, a słyszeliśmy że można jechać nawet dwie godziny.
Info dnia:
- wstęp na kanał Panamski 15$ os, metrobus 0,25
- bilet na lotnisko metrobusem, drożej niż za inne bilety 1,25$