Dziś zrobiliśmy sobie calodniowa wycieczkę po Półwyspie... Jak zamkne oczy to widzę tylko ocean w setce odcieni niebieskiego. Istne szaleństwo od pięknych widoków mam w głowie. Przejechalismy od Muizenbergu przez urocze St. James, Kalk Bay, potem w okolicy Simon's Town (Boulders) zajechalismy nad ocean aby zobaczyć pingwiny afrykańskie. Co to są za urocze cudenka. Można je oglądać ze specjalnych platform na plaży i tak na prawdę znowu można być bardzo blisko zwierząt. Piękne, wolne, szczęśliwe ptaki. Jednocześnie śmieszne w swoim zachowaniu i trochę wyglądzie, ale bardzo, bardzo sympatyczne. Ta kolonia jest bardzo duża i można patrzeć na nie godzinami. Zdjęcia dodamy wkrótce. Ja to bym mogła siedzieć tam cały dzień, ale terminy mamy napięte więc musieliśmy jechać dalej. Główną atrakcją dnia było zajechanie na Przylądek Dobrej Nadziei ( najbardziej wysunięta część Afryki w kierunku pd zach, bo południe to przecież Przylądek Igielny). Tu naprawdę szaleje ocean i widać jak wielki jest to żywioł. Obok znajduje się Cape Point że stara latarnią, kilkoma punktami widokowymi, sklepem, restauracjami. To też miejsce które trzeba odwiedzić. Wdrapalismy się na wzgórze z latarnią aby podziwiać widoki na dwa oceany, góry. Widoki które po prostu pozwalają, bezmiar, dzikość i jeszcze te kolory.
Nie wiem ile razy dziś zatrzymywalismy się na punktach widokowych aby zrobić zdjęcie. Z przylądka pojechalismy na zachodnie wybrzeże przez Chapman's Peak ( ten fragment drogi jest bardzo spektakularny z powodu oferowanych widoków, wrażenia zawieszenia w powietrzu, a jednocześnie jest kręty, wąski i platny, ale naprawdę warto go pokonać). Jest mnóstwo miejsc po drodze które warto zobaczyć, zatrzymać się na chwilę. Na Camping wróciliśmy późnym wieczorem otumanieni błękitem wody i nieba. Dodam że na półwyspie jest też kilka szlaków pieszych, zachęcają też do jazdy rowerem.
Część półwyspu to teren Parku Narodowego i wszystko jest bardzo poukładane z wielkim otwarciem na turystów. Jak podjechalismy w okolice przylądka, okazało się że nie można wjechać na górę, bo nie ma już miejsc parkingowych, stanelismy więc na dolnym parkingu, a po turystów podjezdzaly bezpłatne busiki które podwozily do celu. Bilety do Parków Narodowych nie są tanie, ale nie żałuje się tych pieniędzy bo widać jak wiele robi się dla komfortu turystów, czego często brakuje w innych krajach. Takie wrażenia mieliśmy we wszystkich Parkach Narodowych w których byliśmy.
Dziś zrobiliśmy mały remament finansowy w związku z tym że już minęła połowa naszego urlopu i niedługo zmieniamy kraj. Okazało się że globalnie udaje nam się zmieścić w 50e dziennie ( z benzyna, noclegami i jedzeniem) na miejscu, plus osobny wydatek to wynajem samochodu. Wcale nie jest to proste bo wstępy do Parków obciążają budżet. Ceny jedzenia, owoców są podobne jak w Polsce. Dość dużo wydajemy na noclegi, choć camping to najtańsza forma noclegowa. Generalnie Księgowy czuwa, a w związku z tym z nadzieją patrzymy w przyszłość.
Dziś kolejny odcinek sagi Gombrowicza mix Dyzma czyli chcemy dokupić dwa kolejne noclegi. Miejsce nam się podoba, mamy dobry dojazd do centrum i na lotnisko. Adrian informuje pana w recepcji po czym dowiaduje się że nie ma takiej możliwości bo jest szczyt sezonu i full! Robimy wytrzeszcz oczy, szczęki nam opadają. Jak to nie ma wolnych miejsc? My jesteśmy na campingu i nie ma gości, jesteśmy od dwóch dni. ODP: goście mogą dojechać lada chwila, mogły być rezerwacie, mamy szczyt sezonu. Gombrowicz czy może Kawka mógłby tu znaleźć nie jedną inspirację do kolejnych książek. Wreszcie ktoś łaskawie podejmuje decyzję że możemy zostać z naszym mikro namiocikiem Chevroleta....
Jak wróciliśmy wieczorem nie było ani jednego namiotu więcej. W naszej wielkiej alei nadal stoi nasz mikro namiocik, chodzą kaczki gesiego i tyle. Dziwny jest ten świat, jak śpiewał klasyk....
Info dnia:
Wstęp do Parku z Pingwinami 65R za os
Wstęp do Parku na półwyspie 125 R za os
Melon na ulicy 10-20R