Pingwiny

Wszystko na statku chodzi jak w szwajcarskim zegarku. Posiłki są o czasie, na spotkaniach wyjaśniane są wszystkie zasady panujące na statku czy podczas przepływania pontonami Zodiak. Omawiane są programy wycieczek. Pomiędzy wycieczkami czas zapełniony jest projekcjami i prelekcjami dotyczącymi historii, życia biologii itp. Wszyscy z załogi są mili i pomocni. Dziś po śniadaniu byliśmy na wycieczce w zatoce Ainsworth. Z oddali widzieliśmy nasz drugi już lodowiec, Marinelli. Były dwa stopnie trudności jeśli chodzi o spacer, więc nawet mocno zaawansowane wiekiem dziadki mieli szansę przejść się po okolicy. Weszliśmy na jeden z okolicznych szczytów, widzieliśmy z góry zatokę, moreny polodowcowe. Niestety nie było niebieskiego nieba i wszystko wokół było szare i trochę smutne. Na brzegu przyszedł nas pożegnać lis, który kompletnie nie bał się ludzi i był zainteresowany nami. Wszystko przebiegło bardzo sprawnie. Po obiedzie była kolejna wycieczka na wyspy na których żyją pingwiny i kormorany. Pogoda dała nam popalić tym razem bo było zimno i wiało. Pomimo tego wszyscy oczywiście zakochali się w pingwinach i mogliby patrzeć na nie godzinami.
Wieczorem po kolacji zasiedlismy z naszymi znajomymi w jednym z barów i gadaliśmy, gadaliśmy... Tematów było mnóstwo bo mieszkamy na różnych kontynentach i w różnych kulturach. To był świetny dzień pomimo braku niebieskiego nieba. O 22 był film przyrodniczy o życiu na końcu świata tj. tutaj gdzie właśnie byliśmy. Widzieliśmy jak wszyscy muszą walczyć o przetrwanie... ludzie i zwierzęta. Patagonia to bardzo trudne miejsce do życia, dla wszystkich.

Zdjęcia (48)

Komentarze (2)