Czuję się jak przed Wigilią, kiedy jako dziecko czekałam na niespodziankę nocy świątecznej, czekałam na cos znanego ale i nieznanego... Co roku święta są takie same ale takie inne... Tak samo jest przed każdą podróżą, cudowny czas oczekiwania. Czekamy na nieznane smaki, zapachy, ale i zany ból tyłka w podróży,ból nóg od chodzenia, zachwyt dla przyrody który zapiera dech w piersiach...W każdej podróży doświadczamy czegoś znanego i nieznanego...
Ostatnio mam poważny atak usmiechania się, z powodu wyjazdu, który nasilił sie po kupnie biletów. Usmiecham się rano, uśmiecham wieczorem, pewnie usmiecham się w nocy? Adrian trochę bardziej trzyma fason w tym temacie...Ale jak tu sie nie cieszyć? Wszak jedziemy "odkryć Amerykę".
Pracujemy nad wagą bagażu: mój 11kg, Adriana 14kg. To wielkie wyzwanie.
Jedyny problem, to fakt, że pomimo dziesiątek spraw do załatwienia przed wyjazdem, czas "ciągnie się jak makaron"... odliczamy dni, jeszcze 9...
an