Chocby nie wiem jak kolorowy byl hamak, najlepiej spi sie na lozku. Dzis juz to wiem. Nad glowami suszy sie pranie, obok delikatnie warczy wiatrak a my lezymy na lozkach i powoli rozplywamy sie z goraca choc to dopiero 7 rano.
Kupilismy bilety do Limy na jutro bo na dzis juz nie bylo miejsc.
Dzis bardzo spokojny dzien, trzeba bylo: szybko przechodzic przez ulice, uwazac na mototaxi,, naciagaczy, uciekac w cien przed sloncem, zapijac sie swiezym sokiem z pomaranczy na ulicy, podziwiac Amazonke z bulwaru, nadrobic zaleglosci na necie:)
Wczoraj jedlismy na obiad paiche a la loretana- rybe zyjaca w Amazonce, majaca srednio 2 m dlugosci. Dzis kolejny rybny dzien, chcemy odmienic nasz jadlospis, bo ostatnio tylko kurczaki jedlismy.
Parno i duszno, a Wy skrobiecie szyby w autach. zadziwiajacy ten nasz swiat:)
Jutro rano ruszamy dalej.