Geoblog.pl    przedsiebie    Podróże    Ekwador, Peru, Boliwia, Chile 2008    Gory i luzik
Zwiń mapę
2008
09
lis

Gory i luzik

 
Peru
Peru, Chivay
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13953 km
 
Po 10 h nocnej jazdy znalezlismy sie w Arequipa. Lekko koszmarny, chaotyczny dworzec przywital nas ponadprzecietnym halasem. Skorzystalismy z toalety, po wyjsciu z ktorej, mielismy takie same wrazenia: dziwne zachowanie ludzi oczekujacych na swoja kolej , tzn. oni nie czekali w kolejce, tylko sie poszturchiwali (nas tez), bardzo chamscy byli. Nie wiem dlaczego, po co, nie rozumiem...
W ostatnich minutach przed odjazdem (o 6.00) zlapalismy autobus do Chivay (12 soli za osobe). Paru bialych i reszta lokalesow probowala spac po drodze, ale bylo to niemozliwe, z powodu drogi zlej jakosci, ale to juz tutejsze standardy.
Po drodze przejechalismy przez najwyzszy punkt na tej trasie (i jak do tej pory) - Pampa, ponad 4800m npm (tak wysoko jeszcze nie bylismy:)
Uparlismy sie wczesniej, ze nie chcemy zorganizowanej wycieczki do Kanionu Colca. damy sobie rade sami, mamy jednak pewne trudnosci z dokladnym zaplanowaniem trekkingu, bo nie mozemy dostac porzadnej mapy, wszyscy naciagaja na wykupienie przewodnika.
W Chivay postanowilismy zatrzymac sie na noc, pomoczyc sie w goracych zrodlach i zdobyc mape. I tak tez uczynilismy. Po opisanych biurach podrozy nie ma sladu (a inne zamkniete bo niedziela), bylismy na policji po mape, nie mieli extra, ale dali sfotografowac swoja - tzn. jakis szkic. Tu juz nikt nie mowi o przewodniku, poczytalismy na necie co i jak mozna zwiedzic samemu i ustalilismy na jutro plan wycieczki.
A dzis trzy godziny taplalismy sie w goracych zrodlach (10 soli osoba). Widzielismy bialych ktorzy wykupili tu wycieczke z Arequipy. Troche mniej czasu mieli na takie rozrywki. I tego wlasnie nie lubimy w zorganizowanych wycieczkach, a mianowicie, ze ktos bedzie zarzadzal naszym czasem - mamy to w domu. Tutaj to my chcemy decydowac ile czasu i na co poswiecamy. I tak cale popoludnie, luzik i luzik... Po poludniu troche zalamala sie pogoda i jak zaszlo slonce zrobilo sie strasznie zimno. Wredny tu klimat, godzine wczesniej umieralismy z goraca. Wyczytalismy w przewodniku, ze prawie nigdy nie pada tu deszcz. Pustynia gorska...
Chivay to doslownie pare uliczek z Plaza de Armas (jak zawsze, w kazdej miejscowosci), z kosciolem, dworcem, rynkiem i szarymi betonowymi domami. Wiatr hula miedzy nimi i wzbija tumany kurzu.
Ceny zwariowane. Na placu sniadanie kosztuje 12 soli za osobe, uliczka w bok i mamy sniadanie za 4 sole:) Trzeba poszukac tanszych miejsc, ale warto. Swieze jedzenie w knajpie dla lokalesow, tyle ze troche bardziej obdrapane sciany i poplamione obrusy.
Oczywiscie znowu spotykamy sie z bezmyslnoscia bialych, a raczej z ich glupota. Dzieci biegaja za nami wolajac "daj cukierka" (ktos je tego nauczyl), dzieci w strojach ludowych siedza na rynku glaszczac mala alpake i czekaja az ktos zrobi im zdjecie i zaplaci. Nigdy nie zaakceptuje malpek przywiazanych za nozke, papug z podcietymi skrzydlami, alpak na sznurku... a w szystko po to, by bialy mogl zrobic sobie z nimi zdjecie. I PROSZE, ZAKLINAM, BLAGAM odpusccie sobie robienie takich fotek....(popyt, podaz itd...)
To nie jest naturalne srodowisko tych zwierzat, one nie sa szczesliwe...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
lukann
lukann - 2008-11-13 23:03
hahahaha

tak wysoko jeszcze nie byliści... hmmm ;) ;)
 
 
przedsiebie

Ania i Adrian
zwiedzili 39% świata (78 państw)
Zasoby: 636 wpisów636 1292 komentarze1292 4444 zdjęcia4444 14 plików multimedialnych14
 
Nasze podróżewięcej
02.11.2019 - 15.12.2019
 
 
11.12.2018 - 30.01.2019
 
 
31.10.2017 - 15.12.2017