Po 4 godzinach dojeżdżamy do Frankfurtu, kolejna przesiadka do IC i po 15 minutach jesteśmy na lotnisku. Wielka hala ze szkła i metalu, wiele poziomów, tysiące ludzi, też kibice Mistrzostw Świata, czujemy mały respekt. Lekko zakręceni szukamy gdzie jest nasza odprawa. Tablice informacyjne kierują nas do celu, schodami w górę, schodami w dół, schodami w górę, schodami w bok.. Na szczęcie mamy czas, więc lont przy pupie ma jeszcze odpowiednią długość.
Jesteśmy…zdanie bagażu, bileciki i małe szwędanie po lotnisku. Szybkie paszowanie, kawka i przechodzimy dalej. Sklepik wolnocłowy – zakup leku na malarię - wódki białej 1 litr. Półki zawalone kosmetykami, luksusami, które mamy na co dzień. Dziś mnie to nie bawi - minimalizm i brak picu, to to, co będzie mnie bawić przez kolejne 3 tygodnie…
Czas leci szybko, już za chwilę wsiadamy do samolotu. Szybkie odpalanie telefonu, szybkie smsy do najbliższych (Szymon dojechał cały do Polski – to najważniejsze). Ładujemy się do Boeinga, wielka krowa, 2 poziomy, na ok. 400 osób. Pasażerowie- głównie turyści na opalanie i duża grupa homoseksualistów.
I tak oto znajdujemy się na pokładzie. Nasi sąsiedzi to pedałki, jeden z nich ma paznokcie bardziej zadbane niż ja. On chyba nie ma planu na minimalizm…
Adziu oznajmił, że je i pije wszystko! co podadzą, ponieważ za bilet zapłacił 2100 zł. He, He zobaczymy jak długo będzie taki twardy…
Z 15 minutowym opóźnieniem startujemy na podbój Azji, mamy oczywiście wielką Radochę, jesteśmy trochę już zmęczeni tym długim dniem, ale nadal jesteśmy upojeni tą euforią i radością z powodu tej podróży.
Jesteśmy pod wrażeniem Tajskiej Linii Lotniczej. Obsługa uśmiechnięta, aż nienaturalnie…Bardzo się starają, są bardzo zaangażowani. Po starcie na rozluźnienie odrobina alkoholu, znowu się chichramy i mamy totalnego luza… zaczęły się nasze wakacje.
Przed posiłkami dostajemy gorące ręczniki aby się odświeżyc, na dobranoc cieplutkie kocyki, prawie tak dobrze jak u mamy.
Obiad nad wyraz smaczny jak na samolot, Adrian jadł łososia w średnio łagodnym sosie, co czytaj Europejczyku jara w gębę jak cholera, a ja kurczaka i jeszcze sałatka owocowa, ciasto z brzoskwiniami….
Zmaga mnie sen, odpływam. Kiedy się budzę za oknem noc (godzina 19-sta czasu polskiego), mamy jeszcze 5 godzin lotu. Słuchamy muzyki, Adziu ogląda film, czytam przewodnik – czas leci…Cały czas myślę o tej podróży, co najbardziej mnie poruszy, co mi się spodoba, a co mnie rozczaruje. Choć tak naprawdę to nie jest najważniejsze, najważniejsze jest to, że jesteśmy na tyle odważni by wybrać się w tą podróż i cieszyć się z tego, że świat jest w zasięgu ręki i częściowo odkryje się przed nami, po raz kolejny…
Montignac chyba obrazi się na nas po tym wyjeździe. Adrian w związku z ceną biletu, pożera wszystko, łącznie z białymi bułami …Zobaczymy, kiedy przyjdzie opamiętanie. Choć to on ma za duże spodnie, ja mam za małe,…więc każdemu wg jego możliwości w pasie…
W środku polskiej nocy podano nam lody, co było początkiem pobudki. Zjadamy śniadanie i łagodnie lądujemy w Bangkoku…