Geoblog.pl    przedsiebie    Podróże    Kambodża, Laos, Tajlandia 2006    Relaksik
Zwiń mapę
2006
01
lip

Relaksik

 
Tajlandia
Tajlandia, Ko Samui
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12434 km
 
Budzimy się skoro świt, po 6 rano. Znowu bola nas kolana od klimatyzacji, idziemy jak pokraki… Autobus wysadził nas koło jakiejś agencji turystycznej i pojechał dalej, jesteśmy w Surat Thani, stąd popłyniemy dalej na wyspę.

Jak zwykle wszystko bardzo wolno się toczy, jemy śniadanie w barze, reszta bladych zadowala się prowiantem jeszcze z domu, w lekkim szoku wyglądają na ulicę i chłoną to spotkanie z Tajlandią. 17 dni temu my też byliśmy bladzi i z prowiantem, a dzis mamy prawo czuć się jak tzw. Figowce (nasze określenie cwaniaka).
Powoli jedziemy na przystań, wolno czekamy, powoli ładujemy się na statek, wolno płyniemy - cierpliwość ponad wszystko.
Rejs spoko, zasiadamy w loży szyderców, siedzimy na pokładzie, na podłodze, oparci o plecaki. We włosach wiatr, radość i wszechogarniające szczęście, upajam się tą radością, wolnością, beztroską. Żyję wspomnieniami poprzednich dni, spotkanych ludzi, czarujących miejsc. Co robia Hmongoni w wiosce? Czy na wyspie na delcie Mekongu jest woda? Co dzis robi Mnicho w Phnom Phen? Czy zdrowy jest chłopiec z Angkoru? Na te pytania już nigby nie uzyskam odpowiedzi, pozostają nam tylko wspomnienia i dobre myśli które wysyłam w stronę tych życzliwych nam ludzi.
Jeszcze na przystani poznaliśmy czarującego pedała Tona, który proponował nam różne noclegi na różnych plażach, coś wybraliśmy i zobaczymy czy był to strzał w dziesiątkę czy w kolano…

Dobiliśmy do brzegu, pakujemy się do busika Tona. Adrian czuwa nad tym kto i jak wrzuca plecaki na dach. Tam przecież przewozimy 1 litr Jasia Wędrowniczka, czy innej Ballantyny za dewizy. Do czego to doszło, abym ja, na własnych, kruchych plecach taszczyła dodatkowy kilogram w postaci wódki na myszach…

Dojeżdżamy do naszego miejsca przeznaczenia, bungalowy skromne, ale na końcu plaży, cicho i spokojnie. Zbijamy cenę z 400BT na 300BT za nocleg i wyciągamy nogi w małym domku na samej plaży.

Jesteśmy trochę rozczarowani kolorem morza, że nie jest tak błękitne jak na folderach. Jest duże zachmurzenie, co jakis czas kropi deszcz i pewnie to właśnie światło ma wpływ na barwę morza.

Cały dzień leniuchujemy, trochę pływamy, idziemy nawet na drugą plażę i tam zbijamy bąki do wieczora.
Wieczorem jemy kolacje w centrum na ulicy, zaczyna padać deszcz, więc wracamy do chatki, Adziu gada z Jasiem, a ja piszę. Wreszcie wakacje, jutro nie musimy wędrować dalej, będziemy odpoczywać.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
przedsiebie

Ania i Adrian
zwiedzili 39% świata (78 państw)
Zasoby: 636 wpisów636 1292 komentarze1292 4444 zdjęcia4444 14 plików multimedialnych14
 
Nasze podróżewięcej
02.11.2019 - 15.12.2019
 
 
11.12.2018 - 30.01.2019
 
 
31.10.2017 - 15.12.2017