Geoblog.pl    przedsiebie    Podróże    Etiopia, Dżibuti 2009    Na poludnie:)))
Zwiń mapę
2009
12
paź

Na poludnie:)))

 
Etiopia
Etiopia, Sodo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5738 km
 
Przed 7 juz bylismy na nogach, a wczoraj wieczorem ubawilismy sie przednie, bo wspominalismy wszystkie naj.. z podrozy, najlepsze i najgorsze, jedzenie, hotel, droge, wpadki, sukcesy itd. itd. usmialam sie do lez, powspominalismy jak niezle dziadki.
W nocy znowu lal deszcz, a niby to juz pora sucha - akurat! I znowu wiosne mamy, choc w Polsce juz jesien - szczesciarze jestesmy.
O 7.30 ruszylismy z naszym kierowca i przewodnikiem - Wondu. Bardzo mily i sympatyczny czlowiek, rozwazny, czujemy do niego szacunek juz na dzien dobry, a to dobrze wrozy. Chyba sporo starszy od nas, choc z ludzmi tutaj to nigdy nic nie wiadomo, zazwyczaj sa mocno zmeczeni zyciem.
Auto jest w calkiem dobrym stanie, nawet jestesmy mile zaskoczeni. Toyota Land Cruiser... obudzily sie nasze wspomnienia z Ugandy i lza sie w oku zakrecila, jak to poznalismy chlopakow i spedzilismy z nimi super czas...
Od Addis do Sodo droga biegnie calkiem spokojnie, jest calkiem dobry asfalt, nie ma dziur, na razie... Utrapieniem jednak sa piesi i zwierzeta na drodze, MASAKRA! Jazda to tak naprawde ciagly slalom, mielismy nawet ostre hamowania.
W polowie drogi Wondu zarzadzil przerwe na obiad i wysadzil nas pod wypasionym (jak na Etiopie) hotelem i powiedzial, ze tam mozemy zamowic obiad. Weszlismy, poogladalismy, a sadzac po zastawie, stolach i kotletach na nich, podziekowalismy. Luksusy mamy w Polsce, a tu chcemy jesc lokalne jedzenie, nie bedziemy placic majatku za kotlety:) Poszlismy na druga strone ulicy do bardzo lokalnej knajpy i zamowilismy yndzere. Jest to danie glowne, narodowe, podstawowe, sporzadzone z ziaren ktore rosna tylko w Etiopii, tj. z Teffu. Jest to bardzo duzy nalesnik, koloru starszej szmatki, czyli brunatny, lekko kwasny w smaku. Podaje sie go z sosami, np kej wat - ostry z kozina, doro wot - z kurczaka. Zaplacilismy 17 birow, najedlismy sie z jednej porcji.
Oj wielkie oczy zrobil Wondu kiedy nas zobaczyl w knajpie (tez tam jadl, ale w srodku, a my na zewnatrz), wytlumaczylismy mu czego oczekujemy po takich wyjazdach, on troche sie tlumaczyl, ze polecil nam ten hotel, bo nie wszyscy maja takiego luza jak my, czasami boja sie tych zwyklych ludzi tutaj, ale na przyszlosc, bedzie nam polecal te miejsca gdzie i on je. Ale chyba spodobalo mu sie nasze podejscie do sprawy:)
Po drodze zajechalismy do jednej z tradycyjnych chat, szalasu. Wondu zapytal sie, czy chcemy zobaczyc jak zyja zwykli ludzie ubodzy i zatrzymal sie przy jednym z takich szalasow.
Ludzie przyjeli nas bardzo serdecznie. Chata budowana jest przy pomocy calej spolecznosci przez 2 tygodnie, dach z drewna eukaliptusa i lisci nie przemaka, ale przepuszcza dym z paleniska (taki goretex;)), sciany sa z drewna, oklejone blotem zmieszanym z trawa. Na srodku chaty jest palenisko, pol chaty zajmuja zwierzeta, ktore spia razem z ludzmi. Na podlodze maty, koc, jakies prymitywne naczynia i to wszystko.
Ubostwo niewyobrazalne dla nas, ludzi z Europy. Kolo domu rosna bananowce tzw. falszywe banany, bo nie daja owocow, ale maja takie same liscie. Ludzie potrafia przygotowac ponoc osiemnascie potraw z tego drzewa, ze wszystkich jego czesci.
Oczywiscie byla tez mowa o piciu kawy w chacie, jako waznym elemencie kazdego dnia, zawsze w towarzystwie, plotkujac i rozmawiajac z sasiadami - no to jak u nas:)
Za goscine podarowalismy tym ludziom 40 birow. Spotkanie to nie bylo ustawione pod nas, bez cepelii. Wondu powiedzial, ze jak damy im te pare groszy, to im sie przyda, ok. Pokazali nam swoj dom, choc trudno nie czuc sie intruzem - pukamy do drzwi i mowimy: pokazcie nam jak mieszkacie... A gdyby tak odwrocic sytuacje, puka do mnie do domu np. amerykanin i chce zobaczyc moj dom... moze to byc troche krepujace.
Dla niektorych ludzi, wrazliwych, bez watpienia trudno sie czasami odnalezc w Afryce. Tutaj mozna gorzej poczuc sie z powodu posiadania czegos wiecej. Moze az zbyt wiele czasami. U nas ludzie ciagle gonia za pieniedzmi i lepszym zyciem, nowymi produktami, telewizorami, autami i czasami czuja sie gorzej jak maja mniej, czy gorsze auto, tutaj dziala to na odwrot. Patrze na tych naprawde bardzo biednych ludzi bez butow i mysle ile par butow mam w domu, na kazda okazje. Glupio mi, bo w Afryce, na kazda okazje jest JEDNA para butow JESLI JEST...
Ludzie ktorych odwiedzilismy nie znali ani slowa po angielsku, nawet polowy slowa. Byli bardzo biedni, ale wygladali na szczesliwych! Byli usmiechnieci, mieli co jesc, znaja tylko ten swiat w ktorym zyja, nie maja pradu i nie maja wody, moze nawet nie wiedza ze moze byc totalnie inaczej, nie znaja naszego swiata.
Dojechalismy wreszcie do Sodo, skonczyl sie asfalt, od jutra tylko wertepy.
Mamy hotel Bealtu za 70 birow, na razie nie ma wody, ani cieplej ani zimnej. Na cenniku bylo 50 birow za pokoj, ale pan z obslugi z rozbrajajaca szczeroscia powiedzial, ze jako ferendzi placimy wiecej. Tak, liczymy sie z podatkiem od bialej twarzy... wakacje w Afryce:)
Sodo to duza wioska z paroma hotelami. Asfalt jest tylko na glownej drodze, kazda boczna uliczka tonie w blocie. Ulice nie sa oswietlone, troche dziko. Wieczorem gramy w karty, wczesnie idziemy spac:)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (1)
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Mariusz K.
Mariusz K. - 2009-10-20 19:59
Halio
No w koncu jestescie. Milo. Widzicie u Nas sie placi klimatyczne a tam twarzowe, taka rownosc na swiecie :)
Pzdr i owocnych wrazen
 
 
przedsiebie

Ania i Adrian
zwiedzili 39% świata (78 państw)
Zasoby: 636 wpisów636 1292 komentarze1292 4444 zdjęcia4444 14 plików multimedialnych14
 
Nasze podróżewięcej
02.11.2019 - 15.12.2019
 
 
11.12.2018 - 30.01.2019
 
 
31.10.2017 - 15.12.2017