Siedzimy wlasnie w kafejce internetowej o swojsko brzmiacej nazwie Al Jazeera ;)
Dzibuti to dawne Francuskie Terytorium Affarow i Issow. Zwane tez Francuskim Somalilandem. To wlasnie Francuzi zbudowali Dzibuti City pod koniec XIXw. Dzibuti jest niepodlegla od 1977. Ale bedac tu wydaje sie, ze tak jest tylko na papierze. W czasie Iszej wojny w zatoce, republika pozwolila na stacjonowanie wojsk francuskich, amerykanskich i wloskich. Kuwejt i Arabia w podziekowaniu za to pomogly finansowo i zmodernizowaly port. Dzibuti gra symultanicznie z USA i Francja ciagnac korzysci z obydwu panstw. Zawila historia i zaleznosci, nie pozwalaja do konca zrozumiec ich polityki.
Na pewno nie jest to kraj, dla ktorego warto organizowac specjalnie wyprawe, ale mozna tu wpasc na chwile przy okazji wizyty w Etiopii czy Jemenie. Nas ten kraj nie zachwycil, ale wizyta w nim pozwolila nam miec wlasne zdanie, a to tez jest cenne.
Dzis zepsul sie minaret, ktory jest kilka metrow od naszego hotelu (patrz zdjecie), gdyz dotychczas o piatej rano budzilo nas nawolywanie do modlitwy. Po wysluchaniu calego nabozenstwa, od szostej moglismy chwile pospac do nastepnego wycia.
W nocy cos, ktos pogryzl Adriana, a najgorsze jest to, ze nie moglismy zlokalizowac tego krwiopijcy. W oparach OFFa, Baygona czekalismy na swit;)
Nasza gospodyni jest uzalezniona od TV, bo juz od wczesnego ranka oglada seriale, a my wszystko slyszymy, gdyz telewizor ustawiony jest na caly regulator;)
Najczystsza plaza jest w okolicy Kempinsky Palac Hotel, a plaza w centrum tonie w wodorostach. Generalnie plazuja tylko mlodzi chlopcy, ktorzy wyglupiaja sie w wodzie. Widzielismy tylko dwie dziewczyny ktore kapaly sie w ubraniu. Wyglada na to, ze tu tez nie ma zwyczaju plazowania, za to biali korzystaja z urokow plazy - widzielismy chlopakow ktorzy smigali na kejtach.
Pieniadze mozna wymieniac w bankach bez prowizji, mozna je tez wyplacac w bankomatach, ktorych jest kilka w okolicy Placu Menelika. Szybko (i drogo) dziala internet.
UWAGA! Dodalismy kilka nowych zdjec do poprzednich dni.
Generalnie jest tu mniej ogonow niz w Etiopii, ale wciaz spotykamy wielu zebrakow. Wycigaja rece w gescie daj, a dzieci robia to zaprzyzwoleniem, a nawet za namowa rodzicow.
W Dzibuti panowie tez zuja czat (nawet wiecej niz w Etiopii) i maja przez to bardzo brzydkie zeby. Mezczyzni farbuja czesto wlosy na rudo. Chodza takie farbowane lisy z rudymi brodami i grzywkami (na dodatek czarni). ;)
Panie czesto maja pomalowane w kwieciste wzorki dlonie i stopy. Co bogatsze panienki, chowaja ozlocone dlonie pod chustami. Czarne czadory zakrywajace cala postac nie sa zbyt czestym widokiem na ulicy.
Na ulicach pelno jest zielonych szrotow - taxowek. Maja popekane, powybijane szyby, drzwi i bagazniki ktore sie nie zamykaja. Minibusy sa w podobnym standarcie, zawsze z nadkompletem. Wiele tez widzielismy dobrych duzych aut z napedem 4x4.
Pozdrawiamy cieplo i goraco, bo zar leje sie z nieba...