Regula w miejscach turystycznych jest to, ze jak ty nie szukasz wycieczki to wycieczka znajdzie ciebie. Nie skorzystalismy z oferty hotelowej za 175 br, bo cena byla przesadzona, wzielismy taka sama wycieczke od brokera za 115br.
Rano spotkalismy sie z naszym, przewodnikiem pod hotelem, bardzo nam dziekowal ze sie nie rozmyslilismy i dotrzymalismy slowa. Zawsze rozmowa z pseudobrokerami zaczyna sie od tej samej gadki "jestem wlascicielem lodki w porcie..." a potem okazuje sie, ze wcale nim nie jest, nawet tam nie pracuje tylko nagania klientow.
Odwiedzilismy3 wyspy z klasztorami, w ktorych mozna bylo zobaczyc swiete ksiegi, starodruki, krzyze, korony, przechowywane w bardzo skromnych warunkach, czasami na podlodze, bez gablot. Do niektorych swiatyn nie moga wchodzic kobiety, do innych mezczyzni.. Ludzie na wyspach spedzaja czas na modlitwioe i na pracy w polu, ktora pozwala im utrzymac sie. QWstep za osobe to 30 br, osobno platne w kazdej swiatyni.
Ludzie czesto maja na sobie biale tradycyjne szaty, choc rozbawil nas jeden mnich, ktory mial na sobie kocy z etiopskich linii lotniczych:)
Samo jezioro jest wielkie, ma 288 kmkwadratowych powierzchni, nie mozna sie w nim kapac ze wzgledu na choroby skory, ktore wywoluja jakies pierwotniaki. Na jeziorze znajduje sie 37 wysp a na 19 sa kilkusetletnie monastyry. choc sa to bardzo skromne budowle same w sobie. Na podlogach znajduja sie maty, na scianach obarazy, freski ze scenami biblijnymi, skromnie bardzo. czuc jednak tu jakas duchowosc trudna do opisania.
W IVw krol Ezana, wladca Aksum przyjal chrzest (jako drugi kraj po Armenii . Kosciol kultywuje wiele zwyczajow charakterystycznych dla Judaizmu: przestrzegaja dnia swietego, nie spozywaja wieprzowiny, obrzezaja noworodki w 8 dniu zycia, poszcza przez 200 dni w roku (mnisi280) bez miesa, mleka, masla, slodyczy.
Ludzie sa bogobojni ale i bardzo przesadni: obcinajac wlosy dzieciom zostawiaja pukiel na srodku glowy, aby bog zabierajac je do nieba mial za co zlapac, wierza ze watroba hieny leczy z syfilisu:), czcza slonie, krokodyle, weze.
Religia to ortodoksyjny chrzescijanizm, bardzo zblizony do chrzescijanstwa opisanaego w pismie sw. Ludzie w Etiopii byli wyspa chrzescijanstwa w morzu islamu, odcieci od innych krajow chrzescijanskich zostali tak bardzo przy tradycji.
Widzielismy miejsce na jeziorze z ktorego wyplywa Nil Blrekitny. Samo zrodlo rzeki znajduje sie przed Jez Tana i jest miejscem swietym dla etiopczykow. Kiedys w Nilu byly krokodyle i hipopotamy, ale wynisosly sie gdzies dalej.
Czasami widzielismy ludzi, ktorzy na bardzo skromnych lodziach z papirusu plywali po rzece, na ryby, na zakupy, do szkoly. Na wielu wyspach zyja zwykli ludzie i czasami musza dostac sie do Bahir dar.
po wycieczce poszlismy na obiad a przewodnik poszedl alatwic nam busa (taka umowe wiazana zawarlismy wczesniej). Jak przyjechal mini bus, dalismy mu reszte kasy a on powiedzial, ze to za malo. Ze on nie ma procentu od biletow, i abysmy zaplacili mu za jego prace. Ale sie Adrian wkurzyl! (ja tez)! Dzien wczesniej adrian zaprawiony w bojach zapisal w magicznym notesiku, za co, ile placimy, i jaki byl koszt ostateczny i teraz mu to pokazal, Przewodnik zaczal sie jakac, ale wali do nas teksty o czlowieczenstwie, o pomocu dla niego, teksty ponizej pasa! I znowu to my jestesmy w niezrecznej sytuacji. Najpierw sie ktos do ciebie przyczepi, czy chcesz tego, czy nie, a potem kaze sobie za to placic, czy chcesz tego czy nie! Najnormalniej w swiecie poklocilismy sie z gosciem, dalismy mu na odczepnego 20 br, ale wcale nam nie bylo latwo w tej sytuacji.
Uznalismy, ze jesli wczoraj sie ugadalismy na jakas kase to juz wiecej nie placimy, dajemy mu kase do reki, on odlicza sobie swoje, reszte placi za bilety i wszyscy sa zadowoleni. A gosciu chcial wiecej, przesadzil, taka Afryka...
W minibusie chyba chcieli nas ukarac za klotnie z lokalesem i kazali sobie doplacic za przejazd, nie zgodzilismy sie, bo bylismy juz gotowi wysiasc z busa, bez przesady. Odpuscili.
Przez kolejna godzine obsluga busa kompletowala nadkomplet, jezdzilismy po kolejnych uliczkach i lapalismy ludzi. Wreszcie ruszylismy, na niektorych dwuosobowych siedzeniach siedzialy po 3 osoby...
Droga do Gonder jest asfaltowa, choc bardzo kreta. Kierowca byl wyjatkowo niemily, szczegolnie dla ludzi bednych, skromnie ubranych, ze wsi, komletnie ich nie szanowal. Afryka to kontynent, gdzie pozycje i szacunek zdobywa sie glowenie dzieki pieniadzom. Im wiecej masz kasy, tym bardziej cie szanuja, z czym osobiscie nigdy sie nie zgodze. Dla nas najwaniejsze jest to, co czlowiek ma w glowie i w sercu a nie ile ma w portfelu! O szacunku za kase mowil tez Wondu i teraz to zobaczylismy na wlasne oczy, szokujace.
Dojechalismy po 2,5 h do Gonderu. Z palnem miasta szukalismy hotelu, ale nie motalismy sie, tylko szlismy wg trasy. Doczepil sie do nas chlopak, pomimo goracych podziekowan nie chcial sie odczepic, chcial nas zaprowadzic do hotelu, ale nawet nie wiedzial do jakiego hotelu my idziemy. Adrian asertywnie powiedzial mu, ze ma nie isc za nami bo i tak nie dostanie kasy, zwolnil, ale dalej szedl, juz za nami. Dotarlismy do hotelu, wzielismy pokoj, jak mielismy klucze w dloni to ten chlopak wszedl do recepcji i chcial za nas kase, ze niby nas tu przyprowadzil....
Momentami to juz nam rece opadaja i tracimy cierpliwosc. Staramy sie brac to wszystko na miekko, chcemy byc grzeczni, alwe czasami juz sil nam brak. Wiemy ze to folklor, ze tak jest podczas podrozy, ale jak ktos w zywe oczy chce nas oszukac, kiedy jeszcze na dodatek jestesmy zmeczeni, zirytowani, to juz nie potrafimy sie usmiechac.