Rano poszlismy najpierw do kosciola sw Jerzego, jedyny nie chroniony dachem. Bylam pod wielkim wrazeniem, bo odbywalo sie nabozenstwo i jakos tak te spiewy, odglosy bebnow powodowaly ze roslo mi sercr. Osobiscie cieszy mnie bardzo, ze Etiopia to swiat chrzescijan, bo zazwyczaj jak podrozujemy to spotykamy sie z kompletnie innymi religiami, z islamem na czele.
Porobilismy fotki, bo kosciol sw Jerzego polozony jest w bardzo malowniczym miejscu i poszlismy znowu do kosciolow poludniowych, bo wczoraj juz nie mielismy sily aby pozwiedzac caly kompleks. Przeszlismy ponad 50 m tunel, a legenda glosi,ze kto przejdzie go po ciemku, ten ma odpuszczone wszystkie grzechy, kto wie...
Przy zwiedzaniu kolejnego kosciola, na prostejdrodze skrecilam sobie noge, i to ja, co smigam po gorach tu i tam. Karrramba, zlozylam sie jak origami i zawylam. Duzo wolniej juz musialam zwiedzac, nozke prosto stawiac i takie tam.
Lalibela jest trudna do poruszania, bo albo z gory albo pod gore, w upale z muchami nie tylko w nosie. Musielismy zajsc na dworzec, 2 km z gorki a potem z powrotem. Na dworcu bylu az 2 autobusy, kupilismy bilet do Addis po 130br. W relacji z czerwca tego roku chlopacy podali cene 96br, tak szybko wszystko sie tu zmienia. (podobno przez cene benzyny).
A wieczorem oklady nogi i rozgrywki kosciano karciane. Idziemy spac o 20, bo wstajemy przed 4rano.