Pobuda znowu przed 5 , cholera, jak my tego nie lubimy! Szybie pakowanie, zajmuje nam juz tylko pare minut i lapiemy taxi, bo z busmi o tej porze jest krucho. Potargowalismy sie z kierowca, bo go troche fantazja poniosla, jesli chodzi o cene:)
I jak biali ludzie, bez pchania sie, zajelismy przypisane miejsca. Sky Bus to nowa inwestycja w transport z Addis, trafiona dodam. Nowe autobusy, z dvd, klima i skorznymi siedzeniami maja 4 trasy do wykonania. Powiem tak, po tym co przezylismy przez ostatni miesiac w lokalnych srodkach transportu, jestesmy dzis w 7 niebie:)
To nic, ze czesc siedzen jest nadal w folii (aby sie nie wybrudzily;), to nic ze klima mrozi, a kierowca z uporem maniaka ciagle otwiera okno, to nic ze z dvd leciala telenowela przez 5 godzin, to nic!!! Bylo super, to byla prawie komfortowa jazda... poniewaz... wkurzal nas jeden kierowca, ktory bardzo nonszalancko prowadzil autobus, z impetem wjezdzal w stada krow i nagle hamowal, trabiac przy tym niemilosiernie, a dzwiek klaksonu byl bardzo donbiosly (zapomnij o spaniu). Adrian momentami chcial go pozbawic zycia, tym bardziej ze siedzielismy z samego przodu autobusu i niestety mielismy ladna panorame!Kosztowalo nas to sporo nerwow!Ja zamykalam oczy, zamieralam w bezdechu, probowalam patrzec w boczne okno, usilowalam spac (ale klakson),a Adrian przeklinal coraz glosniej i zaciskal piesci...
Krajoraz po drodze byl bardzo ladny, przejezdzalismy przez gory, widzielismy stada malp, wielbladow, kolejne plemiona.
Wreszcie dojechalismy, bez ofiar w krowach i z zywym kierowca. Choc mielismy plan, ze jesli on przejedzie krowe, to jakis pasterz z plemienia go zabije w akcie zemsty (bo oni tu wszyscy prawie z bronia chodza).
Dodam tylko ze choc autobus byl lepszy to nic poza tym sie nie zmienilo, droga caly czas byla okupowana przez ludzi, krowy, kozy, owce, malpy...i tzreba bylo ich wymijac, tyle ze asfalt byl.
dojechalismy na 15, gdybysmy jechali zwyklym autobusem, to zapewne bysmy sie jeszcze ciagneli. Kupilismy od razu bilet na poniedzialek, zadowoleni, ze jeszcze byly miejsca.
Zatrzymalismy sie w hotelu Tewodros. Pokoje w standarcie afrykanskim, ale okno z widokiem na plac, przez ktory przechodza hieny aby noca dostac sie do miasta..
No wlasnie, hienty... Legenda glosi, ze dopoki ludzie z Harraru beda sie opiekowac hienami, to miasto bedzie istniec i nic zlego nie przydazy sie ludziom. Jest nawet 2 panow, tzw hiena men, ktorzy co wieczor karmia hieny i mozna to zobaczyc, co oczywiscie mamy w planach.
Pochodzilismy dzis po starym miescie, zniszczonyum, ale uroczym, pelnym labiryntow uliczek, malych podworek, setek bram. Super klimat, wszystko bardzo podniszczone, ale nam sie podobalo.
Wieczor uplynal nam na graniu w karty i zabijaniu karaluchow.. No niestety wdepnelismy w gniazdko:( Ja rozumiem 1, 2, 3 ale nascie to juz przesada. Mieszkalismy juz w roznych pokojach z karaluchami, pchlami, pluskwami, jak jest ich pare to przezyjemy, ale jak cale stado, to juz ciezko.
Noc byla przerywana wyciem , chichotem hien i zawodzeniem psow. Niesamowite wrazenie, troche szokujace nawet. Patrzelismy przez okno, wypatrywalismy hien, ale slabo bylo widac. Bylo je slychac, byly bardzo blisko. Jeszcze na dodatek malpy rozrabialy obok hotelu, istne zoo, za darmo:)