Rano nie moglismy sie zdecydowac, czy zmieniamy hotel, ale pomogl nam w tym kolejny karaluch, ktory wlasnie przebiegl po lozku.Jedna noc to mozna przezyc, ale 3 to juz przesada, i nie chce nam sie.
Pan w recepcji wcale nie byl zdziwiony, ze narzekamy na karaluchy, nawet proponowal nam spray, ale niech najpierw wysprajuje sobie caly hotel, a nie tylko jeden pokoj.
Ruszylismy z plecakami w poszukiwaniu innego hotelu. Znalezlismy jakis Turist, ale jak zobaczylismy tam martwe karaluchy na podlodze, to podziekowalismy. Karaluchy jak tramwaje, jak taki spadnie z sufitu (choc nie powiniem) to bez watpienia nabije guza. Widzielismy takie na Sri Lance, maja po 3-5 cm dlugosci, istne bestie.
Doszlismy do Hotelu Ras Harar i jestesmy w szoku, bo mamy ladny pokoj za 75br (taniej niz w poprzednim), na razie bez robali. A hotel ma super klimat, kolonialny, komunistyczny wrecz, kelnerzy, fotele na tarasie, bar, taki Ciechocinek...
W Hararze generalnie jest problem z woda, jest dostepna 2 razy dziennie, rano i wieczorem, a to znczy, ze woda nie plynie z kranu, tylko kapie. Mamy patent na lapanie do butelki i potem przystepujemy do mycia.
Harar jest innym mistem niz dotyczczas odwiedzone, mieszka tu bardzo duza czesc muzulmanow, wiec i meczetow jest duzo wiecej, czesto to prywatne , bardzo male meczeciki. Na szczescie wszyscy zyja tu w zgodzie, chrzescijanie tez maja koscioly.
Wieczorem poszlismy na stare miasto, do ulubionej spelunki na danie dziwne, jakby ciasto francuskie z omletem, tzw fakira, danie z Jemenu. Bardzo nam smakowalo.
Smazy sie je na oleju, na woku umieszczonym na beczce, ciekawe rozwiazania i wynalazki:)
Ale gwozdziem wieczoru bylo obserwowanie hien. Za murami hiena men, co wieczor karmi hieny. Niesamowite zwierzeta, wydaja kosmiczne dla nas dzwieki, kompletnie nie znane z naszego swiata. I Adrian i ja w kulminacyjnym momencie tez usiedlismy kolo pana karmiciela i mielismy w zebach patyk z miesem i hiena to pozarla, na szczescie bez naszej twarzy:)Bylismy oko w oko, a to rzadka okazja, do takiego glebokiego spojrzenia:) Pan karmiciel cos tam do nich wykrzykiwal, podobno ich imiona. Hieny sa naprawde duze, ale dosc plochliwe. Nam bardzo podobalo sie to spotkanie z hienami, za 50br od osoby, a w nocy posluchamy z przyjemnoscia ich wycia:) a moze chichotu?
A wieczorem znowu karty i polowanie na karaluchy. Znowu kolo 21 godz rozwiazal sie worek i wylazily ze szpar, szczelinek i dziur. Harar to krolestwo karaluchow czy hien? Na szczescie, nie byly to tramwaje. Probowalismy ocieplic ich wizerunek wierszykami z dziecinstwa typu "pchla szchrajka", czy "karaluchy pod poduchy" ale jakos to nie pomaga, trudno dzielic z nimi pokoj.
Dla nas Harar to krolestwo kaaraluchow i Hien:)
Caly czas mamy tu lato, jest bardzo cieplo, mamy blekitne niebo i dobre nastroje, bo jak nie cieszyc sie z lata juz prawie w zimie?