Dawno, dawno temu bogaci ludzie budowali w Bagan świątynie, aby zdobyć zasługi u schyłku życia i pomoże uchronić ich od reinkarnacji w postaci jakiegoś gada… Dzięki temu powstało ponad 3 tysiące pagód, które widać po sam horyzont. Okolica jest równinna, porośnięta tylko karłowatymi drzewami, dzięki temu widok na świątynie należy do jednego z najpiękniejszych na ziemi… Jest pięknie… Od rana aż po zmrok jeździliśmy na rowerach, po ścieżkach, między pagodami, po okolicznych wioskach… jest pieknie…
Dzień dziś bardzo rowerowy, siedzimy teraz wieczorem w hotelu i płaczemy, bo bolą nas tyłki… Mimo, że rowery miały bardzo duże i wygodne siedzenia. Acha, jutro też mamy plan, aby się poszwędać po okolicy, ale o tym pomyślimy jutro
Okolica naprawdę robi wrażenie, każda kolejna stupa niby jest podobna, ale inna… Każda zaskakuje czymś innym. Budda leży, Budda stoi, Budda siedzi, Budda myśli… Niemal w każdej świątyni jest Budda, wiele fresków na ścianach. Widać pewne uszkodzenia i pęknięcia po trzęsieniu ziemi z 1975 roku, wiele stup jest remontowanych. Za wjazd do Bagan musieliśmy zapłacić 10$ za osobę, niestety nie dostaliśmy nawet kawałka mapy, muszą jeszcze trochę popracować nad tematem turystyki.. Opcja rowerowa jest wg mnie idealna, można dojechać gdzie się chce, zatrzymać na ile się chce… Koszt wynajęcia roweru na cały dzień wynosi 1500 kiatów. Rowery są trochę zmęczone życiem i brakiem asfaltu, ale dają radę na kolejnych wybojach. Adrianowi spadł łańcuch, ale to żadna awaria, mimo że rowery mają zabudowane łańcuchy, „zuch chłopak” i naprawił w trymiga ;)
Odwiedziliśmy dziś kolejne skrzynki z geocachingu! Jednej nie odnaleźliśmy, drugą jak najbardziej. I była przy tym wykonana bardzo ważna praca, na miarę J-23, aby nikt, nic nie zauważył, jakie skarby ukrywamy… - w tym jeden z Europy, a drugi podjęty u mnicha koło Inle Lake.
Spotkaliśmy dziś naszych kolegów z Polski. Obszar Bagan jest wielki, a zarazem mały… Chłopaki wczoraj bardzo długo szukali noclegu, bo wszystko było zajęte, dopiero w dziewiątym hoteliku coś znaleźli. Czyli nie ma co liczyć na obniżenie cen, bardziej na kolejne podwyżki…
Na naszej trasie zeszło nam aż do zachodu słońca, obejrzeliśmy go z tarasu jednej z pagód. Widok super, ale wycieczka stetryczałych Hiszpanów narobiła tyle zamętu, że byliśmy bliscy zrzucania ich w dół. Starzy, a głośni jak dzieci, masakra… Mieliśmy problem, aby nagrać coś na kamerę.
Po zmierzchu wracaliśmy przez dróżki i drogi z czołówkami na głowie. Wreszcie upał zelżał i czuliśmy prawdziwą przyjemność z jazdy rowerem. Birma to bardzo bezpieczny kraj, ani razu nie czuliśmy jakiegokolwiek zagrożenia czy strachu i oby tak dalej (odpukać w niemalowane). To wręcz niepojęte, że są jeszcze takie miejsca na ziemi..
Późnym, ciemnym wieczorem (o 19-tej), poszliśmy na kolację do trochę „lepszej” knajpki. Adrian zamówił pizzę Myanmarską z kurczakiem… Generalnie był to tłusty omlet z warzywami, bez zawartości nawet kawałka kurczaka… Doświadczenia kulinarne wciąż są bezcenne. Pewna zaprzyjaźniona Pani ze sklepu w Mandalaj pokazała nam, że na kapslach piwa Mandalaj, pod gumką, ukryta jest informacja o wygranej…. Śmiejemy się, że wygramy auto, albo może dom… Dziś w knajpie Adrian wygrał drugie piwo, a potem jeszcze 200 kiatów… No normalnie szczęściarz, chyba musimy zagrać w totka po powrocie.
Zabieramy ze sobą to, czego nie zjemy, a potem ja karmię tym bezdomne psy. Trochę są czasami zaskoczone np. omletem z bananem, ale jak są głodne, a są, to zjedzą wszystko. Wczoraj wydawało mi się że pies był bardzo zaskoczony, że chcę mu dać jeść, wypłoszony dziki psiak, choć chyba nie mniej zaskoczeni byli ludzie wokół. Ja tu niedługo zejdę na zawał przez te zwierzęta, wciąż nie umiem mieć obojętnego stosunku do ich losu. Są takie chwile, że pękam, że mam oczy pełne łez i wcale się tego nie wstydzę. Kiedy pan od rikszy wręcz prosił nas, abyśmy skorzystali z jego usług, kiedy pan bez oka prosił nas abyśmy u niego kupili jakieś pamiątki… To nie jest żebranie, to próba uczciwego zarobienia pieniędzy przez bardzo biednych ludzi, a nie naciągactwo i granie na uczuciach. Nie mamy wtedy sumienia odmawiać - to strasznie trudne. Ale kiedy już zdecydujemy już skorzystać z usług takiej osoby (lekko przepłacając niż lokalesi) to radość i wdzięczność takich ludzi jest przeogromna… Jest pewna granica miedzy biedą a ubóstwem. Bieda jest skromna, ale dumna, ubóstwo natomiast nie ma godności. Wciąż trudno dotykać mi tych dwóch sfer życia, czasami nawet bardzo trudno. Chciałabym znaleźć w tym naukę na mój powrót do domu, naukę którą zapamiętam długo, by nauczyć się cieszyć tym co mam, cieszyć z tego w jakim miejscu na ziemi żyję…