Nie ukrywam, że dzisiaj rano morale lekko mi opadło, jak zobaczyłam jaka jest pogoda za oknem. Od wieczora lało, całą noc lało i rano też... Ale po deszczu zawsze jest słońce i nim zjedliśmy śniadanie już był upał i piękna pogoda. Generalnie pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie, w jednej chwili zmiana o 180 stopni. Na szczęście jest albo bardzo gorąco, gorąco lub bardzo ciepło (ostatni przymiotnik występuje w czasie deszczu). Jak zauważyliśmy to pada codziennie, głównie po południu i w nocy.
To bardzo przyjemne uczucie, kiedy nie musimy się pakować by jechać dalej, to taka lekka odmiana w naszym podróżowaniu, kiedy zazwyczaj co noc śpimy w innym miejscu. Dni w Belize przeznaczyliśmy na leniuchowanie. Nie robimy nic, no może prawie nic, bo plażujemy, spacerujemy i podglądamy codzienne życie ludzi tu mieszkających. A wszystko tutaj toczy się baaardzo, bardzo powoli, a można by rzec, że flegmatycznie. Ludzie maja jakieś takie wolne ruchy, z niczym i nigdzie się nie spieszą. Wokół mnóstwo wielbicieli "rasta" z wielkimi kokonami z dredów, najlepiej jeszcze wciśnietych w wielkie trójkolorowe czapy. Wszyscy są mega wyluzowani, choć jak dla nas to chyba przeluzowani.... Nie brakuje wielbicieli trawy, rumu i luzu. No taki to zakątek świata... Belize to też taki zakątek świata, który często odwiedzają Amerykanie. Zresztą widać tu dużo wpływów amerykańskich, od towarów w sklepie, przez samochody, po język jakim tu mówią. Aby nie było zbyt idealnie to w naszym hostelu mieszka młodzież z USA która dziś w nocy balowała, trochę za głośno momentami.
Ludzie są bardzo życzliwi i mili. Wszystkie supermarkety w Belize prowadzą Chińczycy. Adrian chciał dziś zrobić wielką drakę w chińskim markecie, bo sprzedali nam serek po terminie. Kasę oddali, draki nie było, ale co z tego jak w napięciu czekamy na ewentualne konsekwencje żołądkowe....
Obecnie jest tu tzw. niski sezon, wiele knajp jest pozamykanych, turystów prawie nie widać. Dziś na plaży widzieliśmy dosłownie kilka osób, które plażowały.
Jeśli chodzi o ceny to najtaniej tu nie jest. Jest drożej niż w Gwatemali, ale da się przeżyć. Można płacić w $amerykanskich i $Belize. Bardzo tanie są przejazdy autobusowe, ale wszystkie inne np. wodne już są drogie.
Szum morza, bardzo ciepła w nim woda, piaszczyste plaże i widok na palmy- bezcenne....
Ps. Adrian mówi że warto było czekać dwa lata, aby wykąpać się w ciepłym morzu ( ciepłe to takie że można się w nim pluskać ile się chce)
Ps II. Zdjęcia dodamy wkrótce..
Info dnia:
Hostel lilly's guesthause, b. czysto, przytulnie, na plaży. Polecamy. 50$b za nas
1$ to 2$b
Woda 1l- 1,5$b
Obiad najtańszy 10$b os
Cola 1l -3,5 $b