Przylądek Igielny będzie dla nas jednym z najładniejszych miejsc nad Oceanem, a nawet nad oceanami jednocześnie. Camping był bardzo skromny ale nam to nie przeszkadzało tym bardziej że jesteśmy bardzo samowystarczalni a poza tym widok na ocean rekompensowal wszystko. Trochę to niesprawiedliwe że maja tu tyle pięknego błękitu na niebie i oceanie. Jest coś tak magicznego tym lazurze że od razu mamy lepszy humor.
Dziś zaczynamy drogę przez tzw wybrzeże wielorybów z wielką nadzieją że uda nam się je zobaczyć. Niestety podpływają bliżej lądu do listopada i wygląda na to że ich nie spotkamy.
Chcieliśmy zatrzymać się w Hermanus, ale nie ma tam pola namiotowego. W sezonie na wieloryby jest natomiast PAN który z klifów wypatruje wieloryby a kiedy je zobaczy trabi aby poinformować o tym innych ludzi. Ciekawe rozwiązanie i duza szansa na zobaczenie tych zwierząt. Samo Hermanus to kurort z najwyższej półki. Piękne ulice, deptaku, skwery, knajpy, wokół przepiękne widoki i wille. Prawdziwa enklawa Afrykanerów. Kompletnie nie czujemy tu Afryki, wydaje nam się jak byśmy byli na riwierze w Europie.
Udało nam się znaleźć camping w sąsiedniej miejscowości Onrus. Wielki kombinat kampingowy na którym nie ma wolnych miejsc. Kurde, to się zaczął szczyt sezonu. Na szczęście pani z ochrony która była na bramie po prostu chciała nam pomóc. Zadzwoniła do szefa, ten niby znalazł nam miejsce, które potem okazało się że jest zajęte.... Więc my znaleźliśmy sobie wolne miejsce i na nim czym prędzej rozbilismy namiot. Ciasno tu jak cholera ale najważniejsze że mamy bezpieczny nocleg. W markecie kupilismy dziś swój własny ruszt do braai, więc dziś grilujemy. Ognisko na ceglach, zapas drewna jeszcze mamy, kolacja zapowiada się wyśmienicie. Nie wiem jak my Wrocimy do domu z tym całym dobytkiem który powiększa się i powiększa....
Info dnia
Przejechalismy 161 km
Cena za nocleg 160 R
Ruszt na braai 49R
Szaszlyki z wołowiny 0,5 kg 40R