Geoblog.pl    przedsiebie    Podróże    RPA, Suazi, Lesotho, Namibia, 2015    "miasto"
Zwiń mapę
2016
04
sty

"miasto"

 
Nambia
Nambia, Opuwo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 15069 km
 
04.01
Rano wstalismy z piaskiem w oczach, Włosi tarabanili się od 5. Byliśmy nie wyspani na maxa. W kole mieliśmy flaka, nie mieliśmy już zapasu, na szczęście byliśmy blisko głównej ulicy. PAN z campingu był tak miły że zadzwonił do swojego szefa aby przyjechał że sprężarką i napompowal nam koło abyśmy mogli dojechać do wulkanizacji. Przyjechał szef z trójka dzieci na pace, ale sprężarka nie działała pomimo usilnych starań. Panowie zabrali więc jedno z naszych uszkodzonych kół i pojechali. My zostaliśmy i czekamy. Dość szybko panowie wrócili z informacją że nie uda naprawić się tej opony ponieważ jest uszkodzona po bokach. Hmmm to mamy zonka. Przywieźli jakieś koło na sztukę abyśmy zmienili obecnego flaka żeby dojechać do wulkanizacji. Szast prast zamienilismy i jedziemy do centrum. Wulkanizacja była już otwarta, spotkalismy nawet jednego pana który mijał nas wczoraj na felernej drodze. Ciekawe... Wszyscy zasiedlismy przed warsztatem czyli my, PAN z campingu, właściciel i czworo jego dzieci. PAN z wulkanizacji robił to mógł aby przywrócić dwie pozostałe opony do użytku. Ostatni flak to była mała dziura, ale przedostatni to była wielka dziura...w środku były kamienie. Musieliśmy pojechać do sklepu po największą łatę nr 4. Pytamy się pań ekspedientek czy maja? Odpowiadają że nie mają i są w ogóle zdziwione o co nam chodzi. My już prawie literujemy... Nie nie mają. Wkurzeni zaczynamy chodzić po sklepie i szukać. Oczywiście że są laty, w różnych rozmiarach i leżą przy samej kasie... Słów brak. Kupilismy łatę, lizaki dla dzieci które od rana nam kibicuja. Drugie koło też udało się naprawić. W wulkanizacji spedziliśmy ponad dwie godziny. Dobra informacja jest taka że naprawilismy dwa koła, zła że mamy tylko jeden zapas i koło do wymiany.
Podziekowalismy serdecznie, pożegnalismy się czułe i ruszyliśmy w stronę Opuwo. Przy drodze była informacja że "no entry", jednak ślady wskazywały że ktoś jednak jechał, pojechalismy i my, ale tylko 22 km, bo dalej droga była już naprawdę zamknięta, z kamieni usypany był wał i nie było już szans na przejechanie. Wróciliśmy do Sesfontain z zapytaniem która drogą najlepiej jechać. Mieliśmy lekkiego stresa bo jedziemy tylko z jednym zapasem a wczorajszy dzień pokazał nam, że nawet dwa zapasy to może być za mało. Nabralismy trochę więcej respektu. Musieliśmy cofnąć się do Warmquelle aby stamtąd dalej jechać do Opuwo. Początkowo czyli przez około 40 km droga była bardzo wyboista i kamienista, dziesiątki razy przekraczalismy wyschnięte koryta rzek. Zostalam fanką jazdy terenowej. Od czasu do czasu zmieniam Adriana za kółkiem, dziś przypadł mi odcinek specjalny. Z tyłu głowy mieliśmy brak drugiego zapasu, więc jazda była delikatna, na ile mogła być. Potem kolejne 100 km to już szutry w bardziej delikatnym wydaniu. Późno po południu dojechalismy do Opuwo. Pierwsze co, to zajelismy się szukaniem opony na wymianę. Od warsztatu do warsztatu, jechaliśmy przez całe miasto ( jedna ulica). Wreszcie chyba w ostatnim warsztacie udało nam się znaleźć odpowiedni rozmiar i jakość. Odetchnelismy z ulgą. Kilka słów o Opuwo. Jest to miasteczko typowo afrykańskie, z Oceanem blachy falistej, balaganem z każdej strony i chaosem w którym jest swój porządek. W przypadku Namibii to lekki szok, bo przez ostatnie dni nie było wcale ludzi i nagle są... Kolorytu dodają ludzie z plemion, którzy zalatwiaja tu swoje sprawy. Panie Herero na głowie maja czapki w kształcie rogów krów i bajecznie kolorowe suknie, obok nich spacerują półnagie panie Himba w kosmicznie plemiennych strojach, w kawałku skóry, z dziwnymi fryzurami i ozdobami, są też panowie Himba z falbanka z przodu i zasłoną z tyłu i jeszcze zwykli -w naszym rozumieniu- ludzie.... Mieszanka dosłownie ko(s)miczna. Zrobiliśmy zakupy i podjechaliśmy na camping za miasto. Na miejscu okazało się że leży na wzgórzu, z pięknym widokiem , należy do większego kompleksu noclegowego, w którym jest wyrabany basen z widokiem na góry. Adrian pokusil się na kąpiel. Później jeszcze nakarmilismy kotki na campingu. Niestety dużego wyboru w menu nie było, oddaliśmy ostatnią polska konserwę (z szynką) i jajka. Adrian mówi że ja przyciągam wszystkie psy i koty na wszystkich szerokościach i długościach geograficznych.. Kto to wie. Najlepsze jest to, że na campingu są też okropni Włosi, ale po rozesnaniu w recepcji zajelismy miejsce jak najdalej od nich. Może dziś się wyspimy.

Info dnia
Przejechalismy 280km
Camping Opuwo Country Lodge za 320$R za nas, bardzo czysto, piękny widok z góry, odjechany basen. Jeśli ktoś się wybiera proszę zabrać jedzenie dla kotów i je nakarmić, ale nie mleko.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (4)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
przedsiebie

Ania i Adrian
zwiedzili 39% świata (78 państw)
Zasoby: 636 wpisów636 1292 komentarze1292 4444 zdjęcia4444 14 plików multimedialnych14
 
Nasze podróżewięcej
02.11.2019 - 15.12.2019
 
 
11.12.2018 - 30.01.2019
 
 
31.10.2017 - 15.12.2017