W naszym zakolu rzeki było bardzo dzunglowo. Woda i upał robią swoje. Żyjące tu stworzenia widoczne sa 24 godziny na dobę, co innego słychać i widać w dzień a co innego w nocy. Dziś w nocy najgłośniej było słychać żaby a sympatyczne małe jaszczurki biegaly nam po namiocie. Trochę oswoilismy się z przyrodą w buszu ale trudno pokochac te wszystkie zuczki, robaczki i cykady.... Czasami udajemy że się nie widzimy, czasami trzeba się odganiac albo zejść z drogi. W nocy wszystko jest dwa razy większe. Najlepiej nie rozmyslac za dużo bo wyobraźnia potrafi namieszac w głowie. Nasz camping był bez prądu i oświetlenia więc nic nie zakłócalo harmonii tego środowiska. Ją czasami najnormalniej w świecie boje się, ale walcze z tym strachem przed nieznanym. Wczoraj w nocy, na przyklad, coś po ciemku przebiegło mi po stopach podnosząc mi się ciśnienie i tyle.
Nasz camping jest po prostu mega. Oddalony od restauracji i chatek jakieś 300m. Każde miejsce namiotowe ma swoją toaletę i prysznic z ciepła wodą i nie ma dachu. Nawet stały kwiaty w doniczkach. To nic że woda jest z rzeki i ma kolor mocno kolorowy, jest cudnie. Restauracja jest też klimaciarska, piękne zdjęcia wiszą na ścianie, rzeźby z drewna i inne afrykańskie bibeloty ozdabiają to miejsce. Naprawdę polecamy Epupa Camp, ostatni ośrodek z campingiem w wiosce.
Dziś na 8 rano umowilismy się z przewodnikiem aby zobaczyć wioskę Himba. Wyrobilismy się na konkretną godzinę, pomimo tego że ostatnio za bardzo czasu nie liczylismy i nie mieliśmy zobowiązań czasowych.
Pojechalismy do sklepu aby kupić produkty dla Himba za zgode na wstęp do wioski. Przewodnik w naszym imieniu kupił worek mąki kukurydzianej, sól, przyprawy, olej, cukier i wazeline ( która potem mieszają z ochrą aby smarowac ciało).
Kilka kilometrów za miastem była wioska którą odwiedzilismy. Były w niej tylko kobiety i małe dzieci. Panowie niby poszli pasc kozy, ale nam wydaje sie ze leniuchuja gdzies poza wioską. Przewodnik zapytał się czy możemy wejść, dalismy prezenty. Obeszlismy wioskę, chłopak tłumaczył nam co kobiety maja na sobie, co znaczą te wszystkie ozdoby, opowiadał o fryzurach. Dużo by tu pisać o tych wszystkich niuansach, generalnie wszystko ma znaczenie i mówi o tym czy pani jest zamężna czy nie, czy ma dzieci czy nie. Panie wyglądają jak kosmitki i są po po prostu piękne. Zyja w zwiazkach poligamicznych, pierwsza zona jest najwazniejsza i wybieraja ja rodzice, a kolejne wybiera juz sam kawaler. Nikt nam się nie narzucał, o nic nie prosił. Byliśmy też w głównej chacie pierwszej damy, pani pokazala nam jak żyje i co ma. Chaty mają konstrukcję z drewna która jest oblepiona błotem. Na środku wioski jest święte ognisko, przy którym odprawiane są rytuały, coś się szamani i nie gotuje się tam jedzenia. Generalnie wszystko jest bardzo proste i prymitywne, ludzie natomiast są bardzo otwarci i są wolni i szczęśliwi. Główny majątek wioski to kozy i krowy i to z ich hodowli maja pieniądze. Przeprowadzają się średnio raz w roku kiedy w okolicy nie ma już nic na pastwiskach dla zwierząt. Na koniec panie pokazały nam pamiątki, ale nie było nacisków aby kupić. kupilismy Himba- lalkę, jest piękna i ma w sobie wszystko co mają na sobie Himba. Mamy bardzo pozytywne wrażenia po odwiedzinach w wiosce, spedziliśmy tam grubo ponad godzinę. To niesamowite jak niewiele potrzeba do szczęśliwego życia. Nie była to żadna Cepelia i przebieranki dla białych, była to prawdziwa wioska Himba.
Odwiezlismy przewodnika do wioski, ku jego zaskoczeniu, a sami poszlismy jeszcze nad wodospad. Wioska to kilkanaście chat, sklep w jednym z ośrodków, posterunek policji, szpital. Ludzie żyją tu chyba tylko dzięki turystom, ktoś jest przewodnikiem, inni pracują na campingach. Można kupić od nich drewno, zrobić pranie, nie oczekują nic za darmo, pracują i chcą zarabiać pieniądze. Na ile możemy to staramy się pomagać właśnie przez kupowanie czy korzystanie z usług. Naprawdę serce czasami boli jak człowiek napatrzy się na tą całą biedę.
Uznalismy że wracamy dziś do Opuwo. I znowu ponad 3 godziny jazdy po dziurach, wertepach i korytach rzek Niestety widzieliśmy w mijanych wioskach sklepy z alkoholem, z automatami do gry no i byli tam panowie Himba, to smutne. Nie ma nic, ale na automaty i alkohol znajdzie się miejsce.. Dziś ponownie spimy w tym samym campingu co ostatnio. Odwiedzilismy kotki, PAN z ochrony zarzekal się że dał im rano jeść i chyba faktycznie tak było bo nie plakaly tak bardzo jak ostatnio. Zostały za to przez nas wygłaskane i wymiziane.
Reszta popołudnia upłynęła nam na leniuchowaniu, pisaniu pamiętnika i czytaniu.