Nie ma tu szans na wyspanie. Wcześnie wstajemy a noce zarywamy przez podświetlane wodopoje i obserwowanie. Zwierzęta niby są bardziej aktywne wcześnie rano i pod wieczór. Po śniadaniu poszlismy nad nasz wodopój z gorąca kawą i czekalismy kto tym razem się pojawi. W oddali majestatycznie przechadzaly się żyrafy, nad jeziorko podeszły zebry, obok ganialy szakale. Piękny to widok, kiedy patrzy się na wolne zwierzęta. Widać że są one dość płochliwe, obserwują wszystko dookoła, ale sprawiają wrażenie że są szczęśliwe. Po dobrej godzinie ruszylismy na trasę. Dziś widzieliśmy żyrafy, całe stado, mnóstwo antylop i zebry. Po drodze spotkalismy kilka samochodów, ruch jest bardzo mały. Denerwuja nas pracownicy parku, którzy czują się bardzo bezkarnie na drogach i nie przestrzegają ograniczenia prędkości. Jeżdżą bardzo szybko i nikim ani niczym się nie przejmują. Wszędzie wokół jest mnóstwo dzikich zwierząt i nigdy nie wiadomo kto nagle znajdzie się na drodze. Zresztą niektórzy turyści też znacznie przekraczają prędkość. Smialismy się z fotoradaru w Parku Krugera, ale widać że to jest chyba jedyną skuteczna metodą walki z ludzką głupotą.
Znowu robiliśmy dłuższe postoje przy wodopojach. Wczesnym popołudniem dojechalismy do Halala camp, mamy tu wykupione dwa kolejne noclegi. Zrobiliśmy obiad, pranie a potem odpoczywalismy w cieniu.
Może kilka słów o campingach w Etosha. Pierwszy nocleg był wyjątkowy bo na nowo wybudowanym campingu i byliśmy pod wrażeniem. Wszystko super i czyste. Niestety dwa kolejne campingi sa mocno zużyte, trochę brakuje gospodarza, na campingu odnosi się wrażenie że jest bałagan. Smutne to, bo za nocleg tutaj placimy majątek a nie widać inwestycji na terenie ośrodka. Jedynie lazienki wydaje się ze są po remoncie. Wczoraj było mnóstwo wolnych miejsc, dziś też. Niby mamy szczyt sezonu ale tego nie odczuwamy. Do tej pory tylko raz w Namibii, w Nowy Rok nad Oceanem nie było wolnych miejsc a i tak Pani nas przyjęła i znalazła miejsce na namiot. Na pewno warto spać w parku, bo zwierzęta są obok nas 24h na dobę. Dźwięki które dochodzą z za płotu są niesamowite i nigdzie więcej nie ma szans na tyle atrakcji.
Przed zachodem zrobiliśmy jeszcze koleczko z nadzieją że spotkamy jakieś zwierzęta. Były wielkie stada antylop, żyrafy i duzo ptaków. Wieczorem przepadlismy na kilka godzin nad wodopojem przy campingu. Wiedzieliśmy po zachodzie słońca dwa nosorożce, które najpierw pasły się a potem kapaly w stawie. Znowu zarwalismy noc, bo bardzo nas interesowało jaki będzie kolejny akt tego przedstawienia.
A noc upalna, znowu bez tropiku , z gwiazdami nad nami.
Pod namiotem spały razem z nami 4 żuczki, jaszczurka i okropny pająk pustynny ( bardzo szybko biega, trzyma się cienia bo nie lubi słońca, jest koloru wielbłądziej wełny....brrrr)