Od rana wielkie suszenie. Namiot wytrzymał ulewe ale tropik był bardzo mokry i Nie chcielismy go tak pakować. Słońce na szczęście od rana zaczynało grzac na całego więc wszystko szybko nam poschlo. Ruszyliśmy w stronę stolicy. Po drodze zajechalismy do Otjiwarongo. Kolejne ciekawe miasteczko, z bardzo ładnym centrum, galeria handlową z KFC, wimpy, super sparem.... Można tu zdobic naprawdę konkretne zakupy w drodze na północ.
Cały czas mamy drogę asfaltową, mijamy kolejne farmy, samochody na drodze. Po ostatnich tygodniach trochę odwyklismy od tego. Wielkimi krokami zbliża się cywilizacja. Wrocimy do domu i już nie będzie buszu, ogniska i namiotu tylko proza życia i marzenia o kolejnych podróżach.
Windhoek jak to stolica, chaotyczne i głośne miasto. Nie mamy ochoty na zwiedzanie, robimy zakupy na wieczór i podróż. Trochę czasu zajmuje nam znalezienie noclegu. Udało nam się zatrzymać na campingu za stolicą, w kierunku lotniska. Całe popołudnie poświećilismy na porządki. Auto posprzątali nam na campie więc nie musieliśmy jechać do centrum. Wieczorem ostatnie braai i nieustanne wspomnienia z tej cudownej podróży.