Towarzysz podróży to jeden z najważniejszych elementów podróżowania, to skarb. Ja mam szczęście do towarzyszy.. Przytulas jest zawsze zadowolony, Adrian prawie zawsze... A zadowoleni towarzysze podróży to gwarancja udanego wypoczynku. ( Piękne hasło propagandowe!) My naprawdę rozumiemy się bez słów ( tym bardziej że Przytulas gadac za bardzo nie umie), mamy z Adrianem podział obowiązków i jest nam razem naprawdę dobrze! Zawsze w stresie pojawiają się lekkie pyskówki czy sprzeczki, ale jest to potrzebne do rozładowania napięcia czy oczyszczenia atmosfery. Najważniejsze jest to że możemy na sobie polegać, nie obwiniać się jak coś nie wyjdzie i nie marudzić... Bo w końcu i tak niewiele możemy zmienić. Wyjazd zapowiada się wyjątkowo komfortowo... Obok mnie zadowoleni towarzysze podróży (moje skarby) i wieeelkie plecaki załadowane dobrem campingowym do tej pory nie dźwiganym... Uznaliśmy, że męczymy się z plecakami tylko w drodze do i z.. a potem mamy auto, więc poszliśmy po bandzie... W tym roku zostaliśmy szczęśliwymi posiadaczami patelni, mat samopompujacych do spania, kompresora, czajnika ( Elu, Krzysiu dziękujemy!), plandeki, lampy, lornetki... Jak kupimy u Chińczyka krzesła, to będzie full wypas. Wypożyczyliśmy auto bez wyposażenia, bo jest to wersja o wiele tańsza (o połowę), więc część dobytku musimy zabrać ze sobą, resztę dokupimy na miejscu. Po zeszłorocznej eskapadzie wiemy już co jeszcze może nam ułatwić życie, więc jesteśmy trochę mądrzejsi. Ostatni wyjazd nauczył nas bardzo dużo, ale i tak pewnie wiele nas zaskoczy. Na pewno spanie przez ponad 40 nocy na Campie wymaga choć odrobinę pasji... W zeszłym roku udało nam się nie spać w hotelu i mamy nadzieję że tak będzie i teraz.
Od wielu lat piszę bloga i staramy się na bieżąco dodawać wpisy. Nie jest to zawsze łatwe zadanie z różnych powodów.. Dodatkowo sprzęt foto, kamera, kable, ładowarki też zajmują miejsce w bagażu.. uzbierało się tego naprawdę dużo... Ale nawet jak wkurza mnie momentami dźwiganie tego dobytku, to po powrocie zdjęcia rekompensują wszystko. Z jednej strony uciekamy od cywilizacji, a z drugiej strony jest ona nam potrzebna do komunikacji.
Od kilku dni mam ciary na placach, świadczy to o zbliżającym się wielkimi krokami wyjeździe. W powietrzu wisi oczekiwanie i ekscytacja. Oczywiście ostatni dzień to głównie nerwy... trzeba zamknąć wszystkie tematy w domu, aby nie męczyły nas na wyjeździe. Dziś było naprawdę gorąco, choć to środek zimy... Ja nie wiem czy kiedyś uda nam się wyjechać bez nerwów, czy jest to w ogóle możliwe? Czas pokaże co zapomnieliśmy, jeszcze tego nie wiemy... Najważniejsze, że zadowoleni towarzysze podróży są w komplecie!