I tak oto dolecieliśmy znowu do Afryki. Niestety samolot był opóźniony, potem była strasznie długa kolejka po wizę. Do agencji po odbiór auta przyszliśmy bardzo późno. Potem jeszcze czekanie na kierowcę, który miał nas podwieźć na bazę gdzie stoją samochody... Byliśmy już naprawdę zmęczeni na maxa. Odbior auta to kolejna godzina... Mnóstwo papierków do podpisania, objaśnień... Dopiero po 16 wyjechaliśmy z bazy. Wpadliśmy na szybki obiad i ruszyliśmy w drogę. Przejechalismy kawałek za Pretorie jak zaczęło się ściemniać. Od 19 jest już ciemno i nie jest wskazane aby jeździć po nocy samochodem. A jeździ się naprawdę niekomfortowo. Ludzie i zwierzęta chodzą po poboczu i nie przejmują się niczym, a lokalni kierowcy jeżdżą bardzo szybko. Adrian super daje sobie radę z ruchem lewostronnym, ale na dzień dobry jest to lekkie utrudnienie. Oczywiście mieliśmy problem aby znaleźć nocleg. Wreszcie musieliśmy zadowolić się chatką w jakimś ośrodku, bo na camping nie było szans. Byliśmy bardzo zmęczeni, było ciemno więc uznalismy że nie szukamy nic innego.
Jeszcze parę słów o naszym samochodzie. W tym roku mamy Toyotę. Dostaliśmy ja z przebiegiem około 13 000 km, pachnie nowością. Auto jest w bardzo dobrym stanie i ma na wyposażeniu lodówkę. Ho ho, to dla nas totalne zaskoczenie, ale bardzo ułatwi nam życie. Łatwiej będzie planować zakupy i urozmaicić menu. Jutro będziemy dalej się organizować, dziś idziemy spać.