Dziś dajemy sobie czas na organizację więc nie zrywalismy się wcześnie rano. Muszę przyznać że spalismy bardzo dobrze co zapewne ma związek z poziomem zmęczenia. Dziś jedziemy na zachód powoli kierując się w stronę Botswany. Zrobiliśmy duże zakupy w markecie, zakupilismy część brakującego ekwipunku, jedzenie, wodę. Np. za gaz zaplacilismy 99 randów tj. o 100% drożej niż rok temu. Ceny które podajemy, średnio trzeba dzielić przez 3. Wiele cen jest podobnych jak u nas, ale niektóre produkty są bardzo drogie, np kawa 250 gr kosztuje około 20 złotych.
Znaleźliśmy nocleg w okolicy Rustenberg, na wielkim ośrodku, na którym prawie nikt nie biwakuje. W zasięgu wzroku mamy az 2 namioty. Oczywiście jest ciepła woda w łazienkach, prysznice, wanny, grill, prąd, basen.... Biorąc pod uwagę że to początek grudnia to nic więcej do szczęścia nam nie potrzeba.
Wreszcie mamy czas aby ulokować cały dobytek, tak go porozkladac, abyśmy wiedzieli co i gdzie mamy, aby mieć dobry dostęp do wszystkiego w dzień i w nocy.
A pod wieczór długie Polaków rozmowy przy ognisku i grillu, na kolację mamy oczywiście olbrzymi stek teksański... Zimowy sezon grilowy uważamy za otwarty.