Mamy cały czas problem z dostępem do internetu. Przepraszamy więc za opóźnienie w dodawaniu wpisów.
Wieczorem i w nocy burza pojawiała się i znikała. Trzeba przyznać że jest naprawdę gorąco, wczoraj w dzień było 34 st w cieniu ( na plusie oczywiście), a w nocy koło 20 st. Dziś byliśmy w Sun City- to takie lokalne Las Vegas, wybudowane w ubiegłym wieku przez jakiegoś bogacza. oczywiście z kasynami, hotelami, różnymi atrakcjami m.in z parkiem wodnym. Wszystko jest w konwencji zaginionego miasta . Momentami jest to trochę tandetne i kiczowate, ale na pewno jest zrobione z wielkim rozmachem i z dbałością o szczegóły. Myślę że każdemu dziecku bardzo by się tu podobało. My nigdy nie byliśmy w takim miejscu więc uznaliśmy że zajedziemy tam. Park wodny nie jest największy z możliwych, ale urokliwie położony wśród ruin i egzotycznej roślinności. Biorąc jeszcze pod uwagę, że jesteśmy w Afryce, to tym bardziej robi to wrażenie. Adrian został królem zjeżdżalni, bo na wszystkich możliwych oponach, materacach, rynnach zjezdzal.. odważny człowiek, dla mnie to zbyt wiele atrakcji w tej dziedzinie. Ja na spokojnie - leniwa rzeka i wystarczy.. Najważniejsze że mieliśmy piękną pogodę. Zimowy sezon kąpielowy uważamy za otwarty. Najbliższe plażowanie w Mozambiku, więc trochę czasu jeszcze upłynie.
Dla ciekawych innych atrakcji można pograć w kasynie, pouprawiać dziwne sporty wodne, pozwiedzać ogrody lub pałac... nawet pograć w golfa
Po powrocie na camp długo szukalismy netu, kupiliśmy krzesła w normalnej cenie, gaz. Wczoraj nie zdążyliśmy wszystkiego załatwić ponieważ w niedzielę jakoś za krótko otwarte były sklepy.
Generalnie na razie mamy co jakiś czas Deja vu... To miłe uczucie kiedy wraca się w miejsce które nam się podobało. Od jutra będzie nowa rzeczywistość w Botswanie więc będzie trochę inaczej.