Rano obudziły nas małpy, co za małpy... Na szczęście nie mogły dostać się na camping bo był wysoki płot z drutem kolczastym. Wczoraj nic nie wskazywało, że mieszkają w okolicy. Dobrze, że nic nam nie ukradły.
Ruszyliśmy w stronę pustyni- South Kalahari Park. W zeszłym roku nie udało nam się zobaczyć pustyni od strony RPA, więc mamy okazję zobaczyć jej ogrom. Powoli uczymy się rzeczywistości... Jak zwykle to co na mapie niekoniecznie jest w realu, a to co jest w realu niekoniecznie znajdujemy na mapie... Drogi często są słabo oznaczone, brakuje znaków drogowych. Ludzi pytamy się w ostateczności, bo niestety często nie mają pojęcia o miejscach do których jedziemy i zmyślają udając że wiedzą. My natomiast wiemy już, że trzeba pytać po kilka razy... Dojechalismy do Khokhotsa, bo stamtąd miały być dwie drogi do parku, okazało się ze owszem jest, ale jedna i to w dodatku polna droga... Nie utwardzona jak w Namibii, ale polna taka jak w Polsce. Przez 160 km przez kompletne pustkowia nie było ani jednego znaku, który by nas poinformował że jedziemy w dobrym kierunku... Litości. Wszystko ok jak ma się czas i można popełnić jakiś błąd, ale jak nie ma się czasu, bo zbliża się zachód słońca to wszystko może się bardzo skomplikować. Na szczęście siła dedukcji i mapa pomogły w dojechaniu do parku. Droga polna, momentami z głębokim piaskiem, wymagająca, dała nam w kość.
Grubo po 17 dojechaliśmy na miejsce. Camping zarządzany przez Park Narodowy był skromny, w środku buszu bez udogodnień, bez wody i prądu. Wjazd do parku jest możliwy po uzyskaniu pozwolenia w biurze.
Najśmieszniejsze jest to, że biuro jest ogrodzone, a campingi już nie... Mamy nadzieję że lwa na kampie nie spotkamy, choć niby żyją w Kalahari. Po zmroku budzi się do życia druga zmiana istot zamieszkujących busz... Momentami jest tak głośno, że nie wiemy czego słuchać. Wszystkie śmieci zamykamy w aucie, aby nie zachęcać do odwiedzin zwierząt. Do późna w nocy siedzimy przy ognisku i patrzymy w niebo... Człowiek potrafi stworzyć piękne rzeczy ale świat bez ludzi też potrafi być piękny. Jesteśmy znowu gdzieś na końcu świata, sami na campingu, tylko z przyrodą wokół nas...