Dziś ciąg dalszy drogi do Okawango. Gdy dojechalismy do Maun, pierwsze co, to zajęliśmy się rezerwacją noclegów do Parku Moremi. Generalnie wszystko jest dość mocno pogmatwane. Najpierw trzeba opłacić nocleg w jednym z biur turystycznych, które dzierżawią od Parku campingi. Potem trzeba pojechać do biura Parku, aby opłacić bilet wstępu do Parku. Niestety nie można załatwić tego wszystkiego na bramie wjazdowej. Dziś więc dużą część popołudnia przeznaczylismy na załatwianie tych formalności. Po części jest to stracony czas, bo w innych krajach w prostszy sposób zarządza się parkami. W Okawango po prywatyzacji, zdecydowana część delty jest w rękach prywatnych właścicieli, a nawet ta część państwowa, nie jest w całości przez państwo zarządzana. Dziś jeszcze śpimy w okolicach Maun, a jutro jedziemy już do samego Parku.
Codziennie jest bardzo ciepło, koło 9 rano mamy już ponad 30 stopni. Później temperatura rośnie trochę wolniej i dobija w okolice 40 st. Późnym popołudniem jesteśmy naprawdę zrypani i to pomimo klimatyzacji w samochodzie. Jak dojedziemy na miejsce to musimy zrobić jakiś obiad, rozłożyć namiot, popisać pamiętnik, zrobić pranie, poplanować kolejny dzień... Niby urlop, a codziennie ręce pełne roboty :). A jak już się obrobimy, to jest ciemno i padamy ze zmęczenia i trzeba iść spać. Normalnie ludzie ludziom... :)
Jeśli chodzi o jedzenie, to trochę zmieniliśmy nasz jadłospis w porównaniu do zeszłego roku. Po pierwsze, po moim zatruciu rok temu w dzień wyjazdu, nie jestem w stanie spojrzeć na ukochaną wcześniej szakalake ( lokalne popularne danie -warzywa w sosie). W tym roku bazujemy ( jak na razie) na pomidorach w puszce które jemy z soczewicą, ciecierzycą lub makaronem. Na śniadanie mamy jajecznicę lub owsiankę z owocami. Chodziło nam o to aby trochę urozmaicić jedzenie i nie opychac się tylko bułkami z masłem orzechowym. Przywiezlismy ze sobą miód mojego taty i robimy też własnej roboty izotoniki. W zeszłym roku nasze jedzenie było zbyt monotonne i postanowiliśmy zmienić to i trochę zatroszczyć się o siebie.
Wybór produktów w Botswanie jest mniejszy, ale co jakiś czas udaje nam się zrobić zakupy w dużym markecie.
Maun to największe miasteczko w delcie Okawango. Nawet jesteśmy zaskoczeni ilością sklepów. Pierwszy raz na naszej drodze pojawiły się pamiątki. Na campingach pustki, niby za tydzień przyjadą turyści z RPA, bo zaczną im się wakacje. My nie możemy narzekać, bo pusty camping to bardzo dobry camping, można się wyspać i jest większa szansa na ciepłą wodę.