W nocy w naszym namiocie buszował jakiś wściekły komar i pogryzł nas, a szczególnie mnie. Nie mogę wyjść z podziwu ile razy potrzebował nas chapnąć aby się najeść. Jak to zwykle na naszym urlopie, na którym tylko odpoczywamy i relaksujemy się wstalismy po 6 rano. Tak naprawdę o 19 jak robi się już ciemno, to my jesteśmy w piżamach, gotowi aby położyć się spać. Wszystko zależy od pogody do której uda nam się posiedzieć. Nic więc dziwnego, że średnio budzimy się koło 5-6 rano. Trochę mamy poprzestawiane zegarki.
Dziś wreszcie nie musimy pakować się, bo śpimy dwie noce na jednym kampingu! Jakie to miłe uczucie wypić rano kawę, bez myśli że musimy zwijać namiot i wszystko pakować.
Po śniadaniu pojechalismy do Parku aby zobaczyć Wodospady Wiktorii. Byliśmy wcześnie rano i było mało turystów. Obeszlismy cały park przez proponowane szlaki. Trzeba przyznać że Wodospady robią wrażenie. Masa wody która się przewala i huczy. Woda wzbija i opada na ziemię jak krople deszczu. Są momenty, że wszystko się wręcz gotuje, a wzbijana woda unosi się tak wysoko, że z daleka odnosi się wrażenie jakby unosił się dym. Co jakiś czas widać tęczę. Widoki są imponujące i warto znaleźć się tutaj aby zobaczyć jak wielka i nieposkromiona jest przyroda. Mieliśmy że sobą kurtki przeciwdeszczowe, ale nie założyliśmy ich, bo wiatr nie wiał w naszą stronę. Kilka razy zakładałam foliową torbę na aparat aby ochronić go przed wodą. Patrząc z perspektywy nie chce się wierzyć, że spokojna u góry rzeka przeistacza się w taki nieposkromiony żywioł.
Info dnia:
Bilet do Wodospadów Wiktorii 30$ os