Zostajemy tu na jeszcze jedną noc. Mieszkamy na wysokich wydmach, mamy kawałek do plaży, ale bardzo nam się tu podoba. Rano jak zwykle idziemy na długi spacer. Koło południa siedzimy w cieniu i czytamy książki. Na obiad idziemy na plażę do restauracji. Pierwszy raz nie jesteśmy zadowoleni z tego, co nam podali. Chyba za bardzo się wyluzowali w tej knajpie z powodu wysokiego sezonu i dużej liczby gości. Po południu hamak i książki, a wieczorem znowu spacer. Trochę nudne ostatnio te nasze dni, ale potrzebowaliśmy tego. Pierwszy raz od nie wiem ilu lat rozbijamy się po wybrzeżu, zmieniamy tylko plaże i leniuchujemy. Zrobimy chyba przegląd całego wybrzeża Mozambiku. Im dalej na południe tym wyższe ceny, ale i lepszy standard kampingow i coraz więcej gości z RPA. Widać że powoli zaczynają już wracać do domu, bo każdego dnia ludzi jest coraz mniej. Wszyscy biali się pozdrawiają i nie jest istotne czy idziesz, czy jedziesz. Wszyscy są bardzo mili i chętni do pomocy. Nie wiem jak oni wytrzymują cały dzień na plaży. Dla nas to śmierć, musimy uciekać do cienia.