Wstalismy rano znowu w deszczu. To jest dla nas drugi dzień ulewy. Trochę jesteśmy "pogubieni", bo nie wiemy czy jechać do parku, czy nie. Trochę słabo jeździ się w deszczu, bo jest problem z robieniem zdjęć i filmowaniem. Nie mamy jednak innego pomysłu co innego robić (poza tym mamy nadzieję że pogoda się poprawi), więc decydujemy że jedziemy do parku. Bardzo się cieszymy, że znowu zobaczymy to piękne i niesamowite miejsce. Na bramie udało nam się kupić, bez żadnego problemu, noclegi na kampingu Sukuza. Ruszamy w drogę, niestety okazało się że wszystkie boczne drogi są pozamykane z powodu powodzi. Rzeka Sabie wylała i park zadecydował, że można poruszać się tylko główną drogą. W związku z tym, momentami pojawia się sporo samochodów, bo nie ma gdzie odjechać w bok, ale nam to nie przeszkadza. Na szczęście co chwilę widzimy dzikie zwierzęta i zacieszamy jak dzieci. Mijamy słonie, żyrafy, antylopy, zebry, guźce... Przez chwilę widzieliśmy nawet lwy, ale szybko uciekły z pola widzenia. Pomimo deszczu jesteśmy zadowoleni. Zajeżdżamy na obiad do kampu Lower Sabie, gdzie nocowaliśmy w zeszłym roku. Widzimy jak wysoki, w porównaniu do poprzedniej wizyty, jest poziom wody w rzece. Jesteśmy naprawdę zaskoczeni... Widzimy hipopotamy zalegające w wodzie... Dalszą drogę pokonujemy również główną drogą. To niesamowite że park zamknął kilkadziesiąt dróg, bo mogło być to niebezpieczne dla ludzi. Wspominamy drogi w Botswanie i Zimbabwe gdzie nikt nie przejmował się turystami, ani drogami tym bardziej... U Krugera jest porządek dosłownie wszędzie: na drogach, w łazienkach ( nawet tych w buszu), na kampingu. U nas na kampie zero ludzi... Wszyscy już wyjechali, bo właśnie kończą się wakacje, a jeszcze na dodatek pogoda dała wszystkim w kość. Drogi zalane, rzeki wylały, wszystko i wszyscy przemoczeni. Tak też bywa i my to zaakceptowalismy. Najważniejsze że znowu tu jesteśmy i możemy podziwiać ten cud dzikiej przyrody.
Wieczorem oglądamy tablice z mapą parku, gdzie każdy może zaznaczać kolorowymi pionkami miejsca, gdzie ktoś widział dzikie zwierzęta. Przy nosorożcu jest informacja, że nie będa zaznaczone miejsca ich spotkania ze względu na kłusowników. Jesteśmy w szoku, bo myśleliśmy że w tym kraju, w tym parku, takie rzeczy się nie dzieją. Ludzie dla pieniędzy zniszczą wszystko... Straszny żal...
Mamy nadzieję że jutro nie będzie już padać i będzie dobry dzień, bo każdy dzień u Krugera....Jest dobry!