Od rana zwiedzaliśmy Odessę. Miasto wielkich skrajności, od biedy po wielkie bogactwo. Część miasta jest w remoncie, ulice są rozkopane. Reszta miasta to wyboje, krzywe chodniki, rozpadające się budynki... Wszędzie niemal walają się śmieci. Ale z drugiej strony niektóre budynki zachwycają przepychem, jak np. gmach teatru i baletu, dworzec główny, cerkwie. Ku naszemu zaskoczeniu i mojej rozpaczy Schody Patiomkinowskie są w remoncie i nie można na nich posiedzieć. Co za pech!
Na szczęście na każdym kroku można kupić kawę z ekspresu, jest tania i pyszna. Trzeba też uważać na przejściach dla pieszych, bo kierowcy tutaj to rajdowcy i nie zwracają uwagi na przepisy o ruchu drogowym.
Okolice nadmorskie to głównie port i zabudowa przemysłowa, co może być zaskoczeniem. Im dalej na południe tym więcej obiektów typu knajpki, bary czy hotele, nawet pojawia się plaża :). Wszystko jest teraz w trakcie remontu, malowania, odświeżania, jak u nas przed sezonem. Wszystko jest toporne, przaśne, ale nie ma wątpliwości że w sezonie Odessa jest królową wybrzeża.
W jednej z restauracji na plaży zjedliśmy na obiad ryby, z Morza Czarnego oczywiście. Korzystając z pięknej pogody cały dzień, od rana do wieczora chodziliśmy po Odessie. Karmilismy też kotki i pieski. Odessa to też miasto kotów. Jest ich tu mnóstwo i są wszędzie, dosyć często widać że ktoś daje im jeść, że stoją jakieś budki, miski, ale to kropla w morzu potrzeb. Koty bardzo często są chore i naprawdę potrzebują pomocy.
Poznaliśmy dziś jednego Pana, który podszedł nam podziękować za to że karmimy zwierzęta. Jak okazało się że jesteśmy z Polski, to prawie się popłakał, bo jego mama była Polką. Pan opowiedział nam pół swojego życia. Głównie o tym jak to w Związku Radzieckim nikt nie liczył się z człowiekiem, jego rodziną i że tak jest też dziś w Rosji. Ludzie "rzucani" byli i są po kraju bo taka jest "potrzeba", bez względu na nic..
W parkach widzieliśmy wiele pomników- za Afganistan, za wojnę ojczyźnianą, za marynarzy itp. Odwiedziliśmy także aleję zasłużonych w której młodzi pionierzy pełnili wartę honorową. Tu cały czas czujemy inny "klimat" choć jest to Europa.
W Odessie pojawiają się sklepy z markami z Europy zachodniej, ale ceny są również zachodnie. Biorąc pod uwagę że ludzie zarabiają tu około 1000 zł, to tylko bogacze mogą robić zakupy w tych sklepach. Reszta kupuje na rynkach, na ulicy gdzie dostać można wszystko, łącznie z podróbkami wszystkiego. Będąc na olbrzymim rynku, oprócz mydła, powidła, owoców, warzyw, widzieliśmy też mnóstwo świeżych ryb i owoców morza. Na rynku wszystko podzielone jest na sektory: mięso tu, ciuchy tam, a gdzie indziej AGD.
Na każdej ulicy jest po kilka kantorów wymiany walut, usytuowanych w monopolowych, zakładach fryzjerskich i lombardach. Dziś widzieliśmy też wielu bezdomnych, mocno byli poturbowani. Słyszeliśmy że policja bije ich pałkami aby usunąć ich z dworca.... Traktują ich jak podludzi.
Odessa niejedno ma imię... Ja jednak bardzo polubiłam to miasto pomimo tego że nie wszystko jest tu ładne i poukładane.