Całkiem sprawnie idzie nam poruszanie się po Buenos. Dobra mapa, karta na komunikację i można dojechać chyba wszędzie. Mają tutaj też metro ( 7 czy 8 linii), co ułatwia podróż w czasie korków. Z rana pojechalismy na dzielnicę Boca. Stare budynki w okolicy portu pomalowano w różne kolory i rudery dostały drugie życie. Turyści zjeżdżają z całego Buenos aby zobaczyć tańczących tango, kupić jakąś pamiątkę lub zjeść coś w restauracji. Tereny bezpieczne dla turystów to parę odmalowanych ulic, przerobionych na deptaki. Pozostała część Boca nie ma dobrej sławy i odradza się zapuszczanie w tamte tereny. W drodze powrotnej kierowca zrobił nam wycieczkę przez centrum ponieważ w centrum, gdzie znajdują się ministerstwa, były protesty i pikiety.. Nim dojechaliśmy na końcowy minęła dobra godzina... Im dalej od głównego centrum tym brudniej, brzydziej, ale ceny w knajpach niższe, jak to zwykle bywa. Znaleźliśmy piekarnię z empanadami, sztuka kosztowała 8 pesos!!! Wcześniej płaciliśmy około 35 pesos.
Później podjechalismy na dzielnicę Puerto Madero, gdzie znajduje się oaza spokoju i to niemal w centrum miasta. Bogata dzielnica, z pięknymi wieżowcami, biurowcami, knajpkami wkomponowana w stare budynki portowe. Adrian zwrócił uwagę na podobieństwo do szczecińskiej Łasztowni. Niedaleko znajdował się stadion i mijały nas tłumy kibiców klubu Gremio z Brazylii. (Brazylia wygrała). Na ulicach istne szaleństwo, fiesta, fajerwerki i zabawa. Trzeba przyznać że kibice tutaj potrafią się bawić i potrafią robić hałas.
Jak zwykle, nogi nas bolą od chodzenia ale Buenos nie męczy aż tak bardzo, nie pozbawia tlenu. Może jest tak dlatego, że często są place, parki i jest gdzie usiąść i odpocząć. Co prawda słyszeliśmy opowieści o gangsterach z bronią, nam na szczęście nie przytrafiło się nic przykrego więc wyjedziemy z samymi dobrymi wrażeniami.
Info
Polecamy hostel Millhouse, czysto, w centrum, bardzo dobra organizacja.
Przejazdy transportem publicznym 6,5-7,5 pesos