Rzadko się zdarza,że z żalem opuszczamy jakaś stolicę. Tym razem z żalem żegnamy się z Buenos Aires. Miasto to zaskoczyło nas bardzo pozytywnie. To nowoczesna stolica ale i z zabytkami, przyjazna dla turystów, z miejscami do odpoczynku... Pomimo ostrzeżeń czulismy się tutaj bezpiecznie.
Do Urugwaju płynęliśmy promem z Colon Express (mieli najtańsze bilety). Przepływaliśmy w poprzek rzeki La Plata, która miała tam szerokość 80 kilometrów! Po odprawie granicznej i zaokrętowaniu, półtora godzinna podróż minęła całkiem komfortowo.
Colonia powitała nas spokojem... Wszystko tu płynie wolniej, a i ludzie są jacyś spokojniejsi. Samo miasteczko jest bardzo urocze i warto je zwiedzić. Stare miasto to klimaciarskie uliczki z knajpami, latarnią morską, molem i placami ocienionymi przez drzewa... Wszystko wokół ma to coś, co chwyta za serce... Całe popołudnie chodziliśmy po zacisznych uliczkach. Uciekł gdzieś stołeczny pośpiech Buenos.
Wieczorem zagadaliśmy chłopaka z recepcji o noclegi na kampingu, gdzieś nad oceanem. Okazało się że jest tu jeszcze przed sezonem i wiele kampingow jest zamknięte jeszcze. Wybrany przez nas też był zamknięty. Co więcej, w okolicy nie ma czynnego kampingu. Skorzystaliśmy więc z promocji w hostelu i zarezerwowaliśmy nocleg w kolejnym hostelu tej sieci w Punta del Este, ze zniżką 20%. Dla nas najważniejsze jest, aby posiedzieć trochę nad oceanem, niestety małe miejscowości odpadają, więc został nam kurort. Jutro jedziemy na weekend nad wodę, ale fajowsko!
Info
Polecamy hostel El Viajero, czysto, pomocni pracownicy, blisko centrum