Trochę żal jest nam wyjeżdżać z Colonii del Sacramento. Jedziemy zobaczyć stolicę, a potem dalej nad ocean. Autobus był w bardzo dobrym stanie, nawet przez chwilę mieliśmy internet. Podróż, kiedy nie trzeba walczyć o "przetrwanie", nie męczy aż tak bardzo. W Montevideo w pierwszej kolejności poszliśmy do przechowalni bagażu i dość boleśnie zderzyliśmy się z brakiem empatii. Niemiła pani z obsługi przy przyjmowaniu bagaży mierzyła je i ważyła. Adriana plecak przekraczał dozwoloną wagę o 3kg, potem o 250 gramów... Musieliśmy coś z niego wyjąć. Ja miałam przytroczone kije trekkingowe, też musiałam je zabrać. W rezultacie dostaliśmy niezłe kotwice do zwiedzania miasta. No trudno. Poszliśmy pozwiedzać stare miasto. Nie było nic zachwycającego... Kilka placów, kościołów, parę deptaków, stary targ. Stolica jak stolica, trochę monumentalnych budynków, parę drapaczy, korki, ludzie którzy się spieszą... Wszystko mocno prowincjonalne, podniszczone. Zmachalismy się jak cholera aby zobaczyć to wszystko bo nie mieliśmy za dużo czasu, a nie chcieliśmy spać w Stolicy. W Urugwaju jest o wiele drożej niż w Argentynie. Przejazdy, kawa, jedzenie, alkohol... Nie wiemy ile oni zarabiają, ale ceny naprawdę zaskakują. Na wieczór dojechaliśmy do Punta del Este, bardzo popularnego kurortu. Nie było tu kampingu więc śpimy w hostelu. Warunki są ok, więc jesteśmy zadowoleni. Wieczorem było naprawdę chłodno więc jesteśmy ciekawi jaka pogoda będzie jutro.
Info:
Empanada 60 pesos tj 2us$
Bilet miejski, 33 pesos tj 1us$
Najtańsze piwo 1 litr, 83 pesos tj prawie 3us$
Przechowalnia bagażu 4 godziny, 108 pesos tj 3,5 us$