Po kilkunastu godzinach lotu dolecieliśmy na Jamajkę. Jesteśmy bardzo ciekawi co nas czeka w tej podróży. Nie wymieniliśmy kasy na lotnisku, bo słyszeliśmy, że jest słaby kurs. Przy wyjściu z lotniska czekał na nas pan z wypożyczalni samochodów, aby podrzucić nas do biura. W biurze wszystko przeszło bardzo sprawnie (jeśli chodzi o papiery), ale przy przekazywaniu samochodu okazało się, że nie ma światła i kierunkowskazu więc musieliśmy czekać na inne auto… Nim je przywieźli, nim je odebraliśmy to zapadły egipskie ciemności. Ten nowy samochód nie miał tylko jednego stopa, więc czekaliśmy tym razem na nową żarówkę… Dojechała, auto miało wreszcie wszystkie światła. Pan od żarówki miał nam pomóc w dojeździe do naszego noclegu. W rezultacie nocleg szukaliśmy długo, a jak go znaleźliśmy to… z niego zrezygnowaliśmy. Wróciliśmy z powrotem do miasta i zatrzymaliśmy się w hotelu gdzieś w centrum. W sumie to było nam już trochę wszystko jedno, bo byliśmy zmęczeni po podróży, przeprawie z samochodem i noclegiem, dochodziła jeszcze zmiana czasu o 6 godzin. Po wejściu do pokoju powitał nas wielki jak stodoła karaluch, a my.. powiedzieliśmy mu dzień dobry, dobranoc i poszliśmy spać. Koniec świata, może wreszcie zaczniemy lubić te karaluchy? Strasznie długi dzień był dzisiaj. Jest cudownie ciepło i to bardzo nas cieszy…
Przelot BRU-MBJ 220 Euro/osoba z bagażem rejestrowanym liniami TUI