Poranek powitał nas piękną pogodą… Pomimo tego że jest tu zima (wg pory roku) to temperatury jak dla nas, są baaardzo letnie. W dzień mamy koło 30 stopni w cieniu, w nocy około 25. Jesteśmy bardzo blisko gór teraz, więc jest tu chłodniej niż na zachodniej stronie. Pora zimowa tutaj to jednocześnie pora sucha. Pada teraz zdecydowanie mniej deszczu niż w lato. Fakt, kilka razy pojawił się deszcz, jednak jak szybko się pojawił, tak samo szybko przestał padać.
Uznaliśmy, że w tak miłych okolicznościach przyrody i tego… wybieramy się na plażę. W okolicy jest kilka plaż, my wybraliśmy Winfred beach. Jest to plaża publiczna, niepłatna. Uratowało ją przed zadeptaniem to, że piasek nie jest idealnie biały… Tak, wszędzie gdzie jest piękny piaseczek stoją już wyrąbane hotele, jeden na drugim i nagle te cudowne plaże gubią się gdzieś między molochami. Smutne, ale prawdziwe… Słyszeliśmy, że miejscowi ludzie nie zgodzili się na budowę resortów, wyszli na ulice i wywalczyli spokój, choć nie wiadomo na jak długo. Duża część wybrzeża jest niestety w prywatnych rękach i często za korzystanie z tego białego piaseczku trzeba płacić… często jest to 10-20 $ US za osobę. Z jednej strony to rozumiemy, z drugiej strony nie podoba nam się to…
Nasza plaża to mała zatoka z pięknym kolorem wody.. Odcieni błękitu jest tu wiele i wszystko zależy od tego, jak pada słońce. Plażą zajmują się miejscowi, sprzątają, mają kramy z pamiątkami, są bary i restauracje. Oczywiście wszystko zbite jest z desek albo bambusa, ale bez wątpienia ma swój urok. Co jakiś czas ktoś podchodził do nas przybić tzw. „żółwika” z powitaniem „joł man”, „respect” i przedstawieniem swojego biznesu… Nie było to jednak nic natarczywego. Jest tu niezła modelarnia, panowie z wielkimi bałaganami na głowie tj. zwojem dredów, a co ciekawe najczęściej to są to starsze osoby.
Zjedliśmy obiad na plaży, poczytaliśmy książki, popływaliśmy… Jak wakacje to musi być czas na plażowanie.
Jesteśmy bardzo zadowoleni z pobytu tutaj. Nocleg rewelacja, plaża niekomercyjna, wokół przyroda - dżungla z ptakami, żabami, cykadami. Jesteśmy daleko od miasta, korków i hałasu. Jak do tej pory zauważyliśmy, miasta tutaj nie mają tutaj zbyt wiele do zaoferowania. Na ile się da uciekamy więc w stronę przyrody, jesteśmy przecież na gigancie.