Mieszkamy przy plaży Frenchman`s w bardzo przaśnym guest house - Waikiki. Już tęsknimy za Basią i jej domem w Fairy Hill. Treasure Beach to wioska do której dośc trudno dojechać, bo nie ma porządnej drogi, nie ma tu wielkich hoteli, resortów. Jest swojska Jamajka z małymi, niezbyt urodziwymi plażami, z lokalnymi knajpkami na plaży i małymi guest housami. To chyba jedna z niewielu części Jamajki, która nie jest zadeptana przez turystykę all inclusive. Plaże nie powalają na kolana ale jest czysto i spokojnie. Jesli ktoś szuka plaż z pieknych folderów reklamowych to ich tu nie znajdzie, ale jeśli myśli o luzie, swobodzie i wolności, to na pewno to jest dobre miejsce. Dzis byliśmy też na plaży Calabash bay. Przez pół dnia spotkalismy trzy osoby. Przy Jack Sprat Beach siedzą głównie klienci knajpy i baru (poza tym plaża jest bardzo wąska i krótka).
Po południu poszliśmy na obiad do jednej z knajpek na naszej plaży i spotkaliśmy tam Polaka - Tomka, który mieszka tu od kilkunastu lat. ( słyszeliśmy, że mieszka tu jakis Polak, ale nie sądzilismy, że tak szybko na siebie wpadniemy). Jest to bardzo sympatyczny człowiek, który znalazł tu swoję miejsce do życia i który organizuje wycieczki po Jamajce. To bardzo miłe uczucie, spotkac kolejnego pozytywnego Polaka na Jamajce.
Dziś cały dzień chodziliśmy, czytaliśmy książki i po protu cieszyliśmy sie z tego lata w środku zimy. Tak szczerze mówiąc, to nie jesteśmy zainteresowani lokalnymi atrakcjami dla białasów. Nic nas nie zaintersowało szczególnie, więc korzystamy z morza i plaży.
Ceny tutaj są trochę wyższe niz w poprzedniej lokalizacji. W miasteczku nie ma dużego sklepu, jest mały wybór jeśli chodzi o zakup owoców. My na szczęście zrobiliśmy małe zapasy po drodze, więc mamy co jeść. Powoli zaczna się sezon na mango, więc już zacieram ręce z radości.
ps. Kochani, mamy problem z dodawaniem zdjęć z powodów technicznych. niedługo postaramy się to naprawić. Przepraszamy...